Wczoraj pożegnaliśmy się z Morzem Jońskim, by dziś ruszyć z powrotem na północ. Jarek rozwinął znów swoje latające skrzydło i próbował siłę wiatru.
Potem testował też pływanie na brzuchu
Zenek i ja pilnowaliśmy go, by za daleko nie odpłynął. Następne eksperymenty pewnie będą już z deską, ale to już w przyszłym roku.
Jutro będziemy już w Toskanii, a pojutrze nad Gardą. Tam krótki odpoczynek i w poniedziałek i we wtorek przejazd do domciu. Ciekawa jestem czy w Alpach jest już biało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz