wtorek, 2 kwietnia 2019

Szczęśliwie dojechaliśmy wczoraj i .... w domu też jest fajnie. Szkoda tylko, że zimno na dworze.
A teraz będzie krótkie podsumowanie. Spędzenie zimy w Hiszpanii ma wiele plusów.Jednym z nich jest bardziej przyjazna pogoda: my w tym sezonie trafiliśmy nadzwyczajnie, bo dni bez słońca przez całą zimę było tylko 5 czy 6. Deszcz padał tylko 3 razy i to nie przez cały dzień. Noce potrafiły być dość chłodne, szczególnie w styczniu i na początku lutego, ale słońce w dzień szybko nagrzewało powietrze tak, że w cieniu było ok 25 stopni. Drugim wielkim plusem jest czystość powietrza. Nikt tam nie pali śmieci i węgla w domowych piecach, bo nie ma potrzeby ogrzewania domów. A jeśli już, to używają prądu lub gazu.  Wiatry od morza też przynosiły świeżą bryzę, więc zawsze można było oddychać pełną piersią. Ceny jedzenia w marketach są trochę wyższe niż w Polsce, ale niektóre były takie same np. dżem, czy biały serek. Wybór win jest oczywiście o wiele większy niż u nas, no i ceny są niższe, więc to co zaoszczędziliśmy na winach można było przeznaczyć na inne wiktuały i wyszło na zero! Bardzo nam smakował sok pomarańczowy świeżo wyciskany (prawie codziennie), a pomarańcze kupowane na miejscu są o wiele lepsze niż te które możemy kupić u nas. Pewnie dlatego, że tam sprzedają bardziej dojrzałe prosto z drzewa, a nie sztucznie pędzone w dojrzewalniach. Przez cały czas zajadaliśmy się także zieloną fasolką - jest nisko kaloryczna i pyszna jako jarzynka do obiadu.
Na pewno powtórzymy taki wyjazd w tym roku na jesień, bo choć tęskno nam było do dzieci i wnuczek, to jednak było fajnie.
I na koniec kilka zdjęć
W lipcu planujemy Norwegię, więc zapraszam ponownie do czytania.