Marek mnie dziś przywołał do porządku, że nic nie wrzucam na bloga. Więc się mobilizowałam pół dnia i huraaa!!!! jest wpis.
My tu sobie po cichutku i powolutku żyjemy na kempingu. Trzy razy w tygodniu chodzimy na ćwiczenia, ja raz w tygodniu mam hiszpański, a jak nie ma silnego wiatru to jeździmy po okolicy na rowerach. Pogoda z letniej zmieniła się na wczesno-jesienną, ale dalej mamy względnie ciepło. Piszę względnie, bo jest rozbieżność w odczuwaniu ciepła u Zenka i u mnie. Dwa dni temu uruchomiliśmy gazowe ogrzewanie w przyczepie, bo noce zrobiły się ciut zimniejsze, ale w ciągu dnia jest dalej ciepło. Te telewizyjne doniesienia o śniegu i zimnie w Hiszpanii dotyczą środka kraju i terenów górzystych. A u nas choć jest trochę górek, to póki co o śniegu nie ma co marzyć.
W piątek pojechaliśmy do Torrevieja na cotygodniowe Mercadillo.
Straganów tam było dostatek - głównie z ciuchami, butami i torebkami. A my pochodziliśmy sobie po tych z owocami, warzywami i szynkami. Ceny trochę niższe niż w marketach, więc kupiłam wielki pęczek pietruszki i pięknego kalafiora. A dziś wybraliśmy się na Mercadillo del Toro - czyli na Byczy Targ, który jest organizowany o rzut beretem od naszego kempingu. I okazało się, że jest to targ staroci i rzeczy z drugiego obiegu. I nawet kupiliśmy nieduże szafki na wyposażenie przedsionka w bardzo korzystnej cenie za jedyne 10 euro (w sklepach ceny zaczynają się od 40 eu za sztukę). Szafki wymagają przemalowania, bo trochę kolorystycznie nie pasują do reszty wyposażenia, więc jak robota będzie skończona to zamieszczę zdjęcie.
No ładne to udko na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńJest co poobgryzać :)
Antku, nie tylko ładne ale i pyszne. Podjadamy sobie na kolację albo na śniadanie.
Usuń