Wczoraj mieliśmy tłusty czwartek - znak, że karnawał ma się ku końcowi i święta wielkanocne już niebawem. Rano zrobiliśmy sobie wycieczkę do polskiego sklepu, bo reklamował się, że ma pączki i faworki. Kupiliśmy.
Ilona upiekła też pyszny piernik z bakaliami i mieliśmy prawdziwą "tłustą" ucztę.A w południe po kempingu chodziła grupa radosnych mieszkańców, którzy głośno obchodzili końcówkę karnawału.
Jak podają internety, jest to niemiecki zwyczaj Weiberfastnacht i ma jakiś związek z obcinaniem krawatów urzędnikom miejskim. Kto ciekawy to sobie można wyszukać w googlach.Inne nacje też obchodzą tłusty czwartek i większość objada się słodyczami, choć Włosi preferują dania mięsne. W dawnej Polsce ponoć smażone pączki były nadziewane słoniną, a obecnie jakaś firma ze Szczecina przygotowała takie nadziewane paprykarzem szczecińskim!!! Chyba jednak wolę te na słodko. Z marmoladą śliwkową najlepsze!
Dziś wieczorem pogoda nam się popsuła - mocno wieje i zapowiadają deszcze przez cały weekend a i po niedzieli też ma padać. My powolutku zaczynamy myśleć o pakowaniu, bo zostały nam tylko 2 tygodnie zimowania.