Wczoraj pojechaliśmy do Bolnuevo w odwiedziny do Isy i Helmuta. Była oczywiście smaczna uczta i międzynarodowe pogaduchy
potem spacer nad morze i do baru na przepyszną kawę. Zenek oczywiście nie odmówił sobie wielkiego kawałka sernika!
Pogoda nam dopisała i choć poranek był chłodny, to słońce zrobiło swoją robotę i w ciągu dnia można było chodzić bez ciepłych kurtek.
Kemping w Bolnuevo był pierwszym, w którym spędziliśmy całą zimę w Hiszpani. Przez te 6 lat trochę się na kempingu zmieniło, przede wszystkim wybrukowano wszystkie alejki dojazdowe i w tym roku remontują świetlicę, w której były tradycyjne potańcówki oraz uczty z paellą. Reszta bez zmian. A my cieszymy się, że przenieśliśmy się do Lo Monte, bo i parcele są większe i bardziej kameralne, oraz mamy basen i siłownię na miejscu. Jedno co łączy te dwa miejsca, to to że wszystkie parcele w zimie są zajęte!
Czekamy teraz na znaczną poprawę pogody i ciepłe powietrze znad Sahary, bo póki co to noce są zimne, a w ciągu dnia wieją zimne wiatry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz