Ogromnego!
Stał sobie w środku mijanego miasteczka i czekał na zrobienie zdjęcia.
No i proszę! - niestety nie można powiedzieć: Łoś jak żywy!
Jesteśmy już 140 kilometrów od kręgu polarnego, na kampingu w Sorsele. Po przejechaniu ponad 2 tysięcy kilometrów czas na odpoczynek, więc chyba zostaniemy tu przynajmniej na dwa noclegi. Nigdzie nam się przeciez nie śpieszy.
Dziś wróciła ładna pogoda - nie pada i słońce świeci cały czas.
Spytałam się miejscowych co sprzedają w miejscach oznaczonych "LOPPIS". Praktycznie każda najmniejsza wioseczka (4 chałupy na krzyż) ma miejsce oznaczone tabliczką
We Włoszech sprzedają oliwę, wino lub miód, u nas truskawki lub grzyby, a w Szwecji handlują starymi rzeczami - nie tylko antykami, a także niepotrzebnymi fotelami i dywanami. Jednym słowem pchli targ w każdej mieścinie. Pan z kampingu powiedział, że niektóre z tych miejsc są naprawdę duże - jak supermarkety! I kto by pomyślał - taka bogata Szwecja, a second-hand'y mają takie wzięcie. Choć może dlatego taka bogata, że oszczędna!
Dziś słońce u nas zajdzie dziewięć minut po północy, a świt będzie o wpół do drugiej - dobrze, że kamper ma zaciemnienie, bo chyba w ogóle nie poszlibyśmy spać.