poniedziałek, 28 września 2015

Pojeździliśmy sobie po miasteczku Ceriale, ale nic w nim ciekawego nie było. Ot typowa wakacyjna mieścina - zdjęcie z mola pokazuje plażę i domy.
Dziś za to ruszyliśmy do Genui i zainstalowaliśmy się na kampingu Villa Doria. Jutro będą zdjęcia z Genui, a dziś kilka fotek z przejazdu bardzo malowniczą drogą SS1.
Praktycznie całe wybrzeże liguryjskie na zachód od Genui jest zagospodarowane - jedno miasteczko kończy się, a drugie zaczyna. Czasen trafi się cypel mocno kamienisty i droga biegnie trochę wyżej, ale większość przebiega tuż nad morzem. Miasteczka mają przeważnie jedną gówną ulicę wjazdowo-wyjazdową, po jednej stronie plażę z promenadą, barami i restauracjami, oraz kilka bocznych uliczek dojazdowych do hoteli czy rezydencji.
Zenek odkrył, ze kamping leży dokładnie nad autostradą, która w tych okolicach jest albo w tunelach albo na wiaduktach.

piątek, 25 września 2015

Przesunęliśmy się na wschód o jakieś 40 km jadąc bardzo malowniczą drogą tuż nad morzem.
Kamping nazywa się Baciccia co oznacza w dialekcie liguryjskim mężczyznę, A myślałam, że to coś od pocałunków (bacio - całus).
Miejsce jest bardzo ładne i okolice rowerkowe, więc jutro będzie relacja z wycieczki rowerowej. Zapraszam.

czwartek, 24 września 2015

Wczoraj ruszyliśmy do Sanremo i najtrudniej było dostać się do autostrady. My na dole, autostrada na górze, deszcz chwilami ulewny, a droga kręta, wąska i czasami było naprawdę hard core'owo. Dobrze, że nasz kamperek wąski i w uliczkach o szerokości  2,30 mieścił się bez składania lusterek. W jednym miejscu Włoch w ładnym Land Rover'ze musiał się cofać (w końcu byliśmy więksi od niego) i chyba nie był za dobrym kierowcą, bo przywalił tyłkiem w mur. Po przyjeździe na kamping spotkała nas niemiła niespodzianka. Okazało się, że aby się dostać na kamping trzeba mieć wcześniejszą rezerwację (jeśli chce się korzystać z karty CC). Bez rezerwacji zaproponowano nam horendalnie drogie miejsce (35 eu za noc), które było wybrukowane kamieniami i szerość miało nie większą niż te wąskie włoskie uliczki. Nie byłoby nawet miejsca by ustawić krzesełko!!!! No to sobie pojechaliśmy sobie dalej i wylądowaliśmy w Imperii.
Dziś wrócila ładna pogoda i ruszyliśmy na spacer do miasteczka. Dobrze, że poszliśmy pieszo, bo miasteczko na górce i najwięcej było schodów i przejść zaukami.
To ogólna panorama:
A to zdjęcia ze środka miasteczka
Po niektórych z tych uliczek czasem jeżdżą samochody - wiadomo dlaczego Włosi lubią małe fiaciki!
Czasem na ścianach można spotkać kapliczki
Katedra była zamknieta na głucho, więc tylko zdjęcie z zewnątrz.
A potem jeszcze odwiedziliśmy marinę i Zenek próbował sobie przypomnieć, który z tych wypasionych jachtów należy do niego, ale cóż, sklerozę ma molto grande i dalej musimy jeździć kamperkim drogowym, a nie wodnym.
I jeszcze rzut oka na plażę - całkiem pustą, bo turystów prawie brak.
Jutro jedziemy dalej w kierunku Genui.

poniedziałek, 21 września 2015

Dziś jesteśmy jakieś 220 km dalej na zachód, tym razem nad Lago Maggiore, czyli jeziorem większym. Dzielnie przedzieraliśmy się zwykłymi drogami i całość podróży zajęła nam prawie 5 godzin!!! Włosi uwielbiają ronda i tak średnio co 700 m jakieś rondo spowalniało nas do 30 km/h.
Kamping jest bardzo urokliwy, nad samym jeziorem, a "za plecami" górki. Plaża jest malutka, ale  rasowa z parasolkami i leżakami, jak przystało na standardy włoskie.

niedziela, 20 września 2015

Znów się ruszyliśmy, choć wcześniej nie było w planie tego wyjazdu. W poniedziałek pojechaliśmy do Włoch i w planie mamy odwiedzenie Sanremo, Genui i Cinque Terre. Póki co to siedzimy sobie nad Gardą, ale na jej południowym końcu - w Peschiera del Garda.
Dwa dni temu pojechaliśmy rowerami do Sirmione i oprócz wycieczki rowerowej trochę pochodziliśmy po rzymskich wykopaliskach. Grotte di Catullo to monumentalny kompleks ruin położony na końcu cypla z Sirmione, a w przewodnikach piszą, że była to największa i najbardziej luksusowa prywatna posiadłość rzymska w północnej Italii.
No to popatrzcie:

Wielkość fajnie widać w mapach google - zachęcam do wirtualnego spaceru.
Odwiedziliśmy też muzeum z wykopaliskamu rzymskimi i historią geologiczną Gardy. Poniżej Garda 250 tysięcy lat temu i Garda 5 tysięcy lat temu. Dziś po lodowcu jest tylko wspomniene.

Wczoraj natomiast pojechaliśmy na spacer wzdłuż rzeki Mincio do malowniczej wioski Valeggio sul Mincio. W miescinie jest most zbudowany w XIV wieku o długości 650 m i szerokości 21 m.
W miasteczku oczywiście pełno malowniczych knajpek i nawet trafiliśmy na dwa samochody weselne - pewnie przyjechały na zdjęcia, bo okolice naprawdę fotogeniczne.