Z nastaniem cieplejszych i dłuższych dni ociepliło się także nasze życie towarzyskie na kempingu. A wszystko za sprawą Iny i Mariana, pary, która spędza tu zimy już od 10 lat. Szukając rodaków na początku naszego pobytu niestety nie znaleźliśmy ich, bo sprzęt mają na niemieckich blachach. Ale pewnego dnia Marian zapukał do naszego przedsionka i tak wydało się, że zimują tu też nasi. Po kilku miłych spotkaniach okazało się, że mamy kilku wspólnych znajomych z braci kamperowej. Ina i Marian mieszkają pod Frankfurtem już od ponad 30 lat, ale nie zapominają o ojczyźnie i często przyjeżdżają do Polski. Są też kopalnią wiedzy na temat organizacji życia tu, w Hiszpanii, wiec często ich podpytujemy o różne rzeczy. Dla Zenka najfajniejsze jest to, że nie musi polegać na moich tłumaczeniach i wiadomości ma z pierwszej ręki.
A wczoraj zrobiliśmy sobie hiszpański wieczór z flamenco - w pobliskiej restauracji zarezerwowaliśmy stolik i z przyjemnością, przy dobrym winie, oglądaliśmy występy.
Panie, i panowie też, co chwilę się przebierali w inne stroje i w sumie był to koncert na ponad dwie godziny.
Tańce były nie tylko do tradycyjnej muzyki hiszpańskiej, ale również do światowych standardów muzycznych. Dobrzy tancerze mogą tupać do każdej muzyki!!! Ole!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz