poniedziałek, 21 października 2019

Lo Monte

W piątek, po 6 dniach podróży dojechaliśmy na miejsce. i od razu zaczęliśmy się urządzać. Na początek pomiary parceli i zakup "podłogi". Parcela jest wysypana drobnymi kamyczkami i strasznie się kurzy, więc trzeba ją zabezpieczyć.  Dobrze, że w pobliżu był sklep ogrodniczy, więc nie trzeba było jeździć po okolicy. Zenek koncertowo zrobił instalację wodną i kanalizacyjną, tak więc mamy i bieżącą wodę i odpływ brudnej. Zainstalował także telewizornię, to możemy się podenerwować obserwując życie polityczne w Polsce.  W sobotę, po porannych zakupach niezbędnych wiktuałów, wzięliśmy się ostro do pracy i postawiliśmy przedsionek tak, że do końca dnia udało nam się wszystko zamontować i poprzenosić z przyczepy do przedsionka. W niedzielę, co nieco połamani, odpoczywaliśmy, a dziś rozpoczynamy zwykłe kempingowa życie: śniadanie, kawa, spacer albo rower, obiad, sjesta, spacer, kolacja i spać. Rutynę będziemy pewnie przerywali jakimiś wycieczkami po okolicach bliższych i dalszych i będę Was informować na bieżąco.
A nasze gospodarstwo wygląda tak.
Musimy jeszcze sobie dokupić sjestowe krzesełko-leżaczki i stolik kawowy na zewnątrz.

2 komentarze:

  1. Jak się jechało w rejonie Barcelony.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jechaliśmy w czwartek, autostradą. Za Barceloną był zablokowany pas w kierunku Barcelony, ale nasza strona była przejezdna. Czyli udało nam się.

    OdpowiedzUsuń