piątek, 1 listopada 2019

Powspominaliśmy dziś naszych Wszystkich Świętych i troszkę żal, że z daleka. Porównując czas świąteczny u nas z tym hiszpańskim, to różnice są zasadnicze. Przede wszystkim pogoda - dziś było tak ciepło, że nawet zrezygnowałam z gotowania obiadu w środku dnia i zjedliśmy dopiero po siedemnastej. Na kemping zjechało się mnóstwo Hiszpanów, całymi rodzinami z duża ilością dzieci. Dzieciaczki poprzebierane i pomalowane biegają, jeżdżą na hulajnogach i rowerkach przez cały dzień i pół nocy, aż nie padną ze zmęczenia. Jeszcze tak wesoło będzie jutro, bo w niedzielę to pewnie wrócą do domów i na kempingu zostanie tylko trzeci filar (niektórzy z tych, co zostaną to nawet nie muszą się przebierać, hihihi). Hiszpania to też kraj katolicki, ale nikt tu nie straszy ogniem piekielnym ludzi chcących się poprzebierać w Halloween.
Pod wieczór pojechaliśmy sobie na wycieczkę rowerową i odkryliśmy w środku miasteczka zakątek z barami, lodziarniami i restauracjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz