Basen tu, na kempingu, nazywany jest szumnie Spa & Wellness. Cztery razy w tygodniu (czasem mniej, jak coś wypadnie) można chodzić na wodną gimnastykę. Prowadzi ją Antoni, Anglik mieszkający tu na stałe i przez wszystkich nazywany w skrócie Ant czyli Mrówek. Cała grupa ćwiczących babć nazywa się "Ant's Fat Fighters", co w wolnym tłumaczeniu znaczy Mrówkowi Pogromcy Tłuszczu. Ja chyba jestem jedynym przedstawicielem mieszkańców kempingu, bo reszta pań to mieszkający w okolicach trzeci filar brytyjski. Ale zajęcia są fajne i przez 45 minut można się namachać i rękoma i nogami. Wczoraj na przykład udało mi się zrobić ponad 50 "przysiadów", czego poza wodą nawet bym nie próbowała.
Woda w basenie jest bardzo ciepła, więc godzinne moczenie się nie powoduje żadnego dyskomfortu, a potem jeszcze można pójść wygrzać się do sauny. Basen jest czynny do wieczora i jak na kempingu są dzieci, to prawie zawsze jest oblegany. Może kiedyś uda mi się namówić Zenka na wspólne pływanie, bo coś nie wykazuje ochoty, podobnie zresztą jak Ilona i Antek. No cóż, nie wiedzą, co tracą 😁😁😁
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz