środa, 23 lutego 2022

Wiosna

 U nas w ciągu dnia jest ciepło, na tyle, że można chodzić z krótkim rękawkiem. Słoneczko też grzeje solidnie. Noce niestety są dość chłodne i trzeba czekać prawie do jedenastej, by się ociepliło. A obok kampingu jest duże pole, które w tym roku zakwitło na żółto. Kwitnie już tak od ponad tygodnia i za każdym razem jak jeździmy do sklepu możemy podziwiać.

Na horyzoncie widać nasz kamping.

Żeby nie było tak bajkowo, to wczoraj po nocy, gdy było ciemno nawozili okoliczne pola naturalnymi nawozami niestety, więc wieczorem i z rana mieliśmy mocne świeże wiejskie powietrze. Dobrze, że potem kierunek wiatru się zmienił i przez resztę dnia mogliśmy się cieszyć bryzą od morza.

sobota, 19 lutego 2022

Cabo Roig

 Cabo Roig to takie miejscowe Beverly Hills, bo można tu spotkać najbardziej wypasione wille. Oczywiście z drogi i promenad tego nie widać, ale od czego mamy wujka google? Wszystko ładnie sfotografowane z góry, łącznie z basenami. Domy w pierwszej linii brzegowe mają fantastyczne położenie, przeważnie na klifie i nic im nie zasłania widoku na niebieskie morze. Ceny też mają fantastyczne. 

Wczoraj zrobiliśmy sobie wycieczkę w tamte okolice i punktem docelowym była stara wieża obserwacyjna. Udało nam się dojechać - prawie 13 km w jedną stronę. Na początek Campoamor z ładną mariną i barem, gdzie wypiliśmy kawę, a Zenek na rozgrzewkę lampkę wina.  

Na plaży już zaczęli pojawiać się pierwsi opalacze, ale wczoraj mimo bardzo słonecznej pogody powietrze było dość chłodne.

Droga cały czas prowadziła wzdłuż brzegu morza, choć czasem trzeba było wjechać trochę głębiej w ląd, bo promenady się kończyły i były tylko zejścia na plażę. A po piasku to raczej słabo jeździć, więc szukaliśmy innych szlaków. Tu macie widoczki:

Promenady do jeżdżenia rowerami nadają się tylko po sezonie, bo w pełni sezonu to pewnie pełno spacerujących turystów, choć na niektórych promenadach są wyznaczone miejsca dla rowerzystów.
Potem dojechaliśmy do wieży  po drodze podziwiając takie widoki:
Z tego wysokiego klifu co kawałek są zejścia na plażę, albo wyznaczone ścieżki do spacerowania. W końcu dotarliśmy do Torre de Cabo Roig.
I widok na marinę i plażę.
Patrząc na plażę pamiętajcie, że jest 18 luty!
Przy wieży były schodki na następną promenadę i nią można pewnie dojechać do samej Torreviecha, ale to może następnym razem.
Z drogi powrotnej dwie fotki, potem był obiadek w restauracji, bo kto by gotował po takiej długiej wycieczce!

poniedziałek, 14 lutego 2022

Codzienność

Został nam już tylko miesiąc zimowania w Hiszpanii, powoli robimy zapasy dobrego wina i innych przysmaków, bo w kamperze  ładowność większa. 

Dziś w walentynki 💖💖💖wróciły wspólne zajęcia na basenie, bo piąta fala wirusa już totalnie w odwrocie. Ja w basenie - w pierwszym rzędzie po lewej stronie - to ten czarny łepek.

Hiszpanie nawet już cofnęli nakaz chodzenia w maseczkach i nie sprawdzają paszportów w restauracjach. Kilka dni temu poszliśmy spróbować paelli mięsnej do kampingowej restauracji i wszyscy zgodnie orzekli, że ta w moim wykonaniu jest lepsza. No cóż, ma się te zdolności kulinarne! 😄💪😄💪😄

Jest coraz cieplej i planujemy jeszcze kilka wycieczek rowerowych, tylko czekamy aż wiatr ucichnie. Bo zawsze tak jest, że z wiatrem to się jedzie fajnie, a pod wiatr to już nie za bardzo.

sobota, 5 lutego 2022

Dziś pada

Cały tydzień mieliśmy bardzo ładną pogodę, ciepło i słonecznie, ale dziś się zachmurzyło i troszkę pada. A w czwartek pojechaliśmy sobie na długą rowerową wycieczkę aż do miejsca gdzie spotykają się dwa morza. Tu gdzie ta czerwona strzałka jest.

To teraz kilka widoczków: to Morze Mniejsze czyli Mar Menor
a to Morze Śródziemne czyli Mar Mediterraneo
i jeszcze widok na wiatrak, czaplę poszukującej obiadu i panów rowerzystów:


Dwa lata temu, gdy odwiedzaliśmy to miejsce było zdecydowanie więcej wody. Tak to wygląda na zdjęciach i widać zmiany klimatyczne
Potem ruszyliśmy na poszukiwanie restauracji, gdzie dało by się coś zjeść i się trochę najeździliśmy, bo akurat była pora lunchu i wszystko było pozajmowane albo porezerwowane. Pogoda ładna to i dużo emerytów wyszło pogrzać się na słoneczku.

W końcu udało nam się znaleźć jadłodajnię i skończyło się na pizzy, sałatce , frytkach i kanapce z tuńczykiem.

Knajpka była w takich okolicznościach przyrody, tuż koło plaży, a z pełnymi żołądkami lepiej nam się wracało do domków.


środa, 2 lutego 2022

Pasta a la marinera con calamares

 Dziś na obiad był makaron z kalmarami. 

Własnoręcznie zrobiony od a do z. Na początku było czyszczenie zakupionych w sklepie głowonogów i tu była pierwsza niespodzianka i również lekcja biologii morskiej. Pytanie jest takie: czym się żywią kalmary i jak to jedzenie przebiega? Kto jeszcze nie wie, to kalmary jedzą rybki: małe kalmary jedzą małe rybki, a te większe wsuwają pewnie też większe. W moich zakupionych kalmarach znalazłam takie okazy

pierwsza od góry to rybka miecz, druga to karmazyn, trzecia to ostrobok pospolity czyli jakaś odmiana makreli, a czwarta to chyba sola. Rybki łapane są tymi długimi mackami i wpychane do otworu gębowego, a potem to już nie ma "zmiłuj się". Ciekawe na jak długo starcza taka rybka od chwili złapania do chwili całkowitego strawienia?  No cóż, jak to śpiewał pan Kaczmarek w swojej piosence o życiu w jeziorze: "Dwa metry pod tobą w bagiennej głębinie, bandytyzm, sadyzmy, bestialstwa". 

Składniki sosu wyglądały tak:

kalmary, czosnek, obrane małe pomidorki, papryczka chili, pietruszka i wino i kilka łyżek oliwy do podsmażenia. Ważne było, by zbyt długo nie gotować, bo kalmary nie lubią i stają się gumowate. A efekt końcowy był taki
i naprawdę było to udane danie.