Dziś na obiad był makaron z kalmarami.
Własnoręcznie zrobiony od a do z. Na początku było czyszczenie zakupionych w sklepie głowonogów i tu była pierwsza niespodzianka i również lekcja biologii morskiej. Pytanie jest takie: czym się żywią kalmary i jak to jedzenie przebiega? Kto jeszcze nie wie, to kalmary jedzą rybki: małe kalmary jedzą małe rybki, a te większe wsuwają pewnie też większe. W moich zakupionych kalmarach znalazłam takie okazy
pierwsza od góry to rybka miecz, druga to karmazyn, trzecia to ostrobok pospolity czyli jakaś odmiana makreli, a czwarta to chyba sola. Rybki łapane są tymi długimi mackami i wpychane do otworu gębowego, a potem to już nie ma "zmiłuj się". Ciekawe na jak długo starcza taka rybka od chwili złapania do chwili całkowitego strawienia? No cóż, jak to śpiewał pan Kaczmarek w swojej piosence o życiu w jeziorze: "Dwa metry pod tobą w bagiennej głębinie, bandytyzm, sadyzmy, bestialstwa".Składniki sosu wyglądały tak:
kalmary, czosnek, obrane małe pomidorki, papryczka chili, pietruszka i wino i kilka łyżek oliwy do podsmażenia. Ważne było, by zbyt długo nie gotować, bo kalmary nie lubią i stają się gumowate. A efekt końcowy był takii naprawdę było to udane danie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz