poniedziałek, 28 listopada 2022

Na straganie w dzień targowy...

Tydzień temu pojechaliśmy do San Pedro del Pinatar na targ, który w tym miasteczku jest w poniedziałek. Jest chyba z 5 razy większy niż w naszym Pilar i również ceny ma niższe. Pojechaliśmy tam i dziś, a wyprawa była głównie po oliwki i świeże warzywa. W oliwkach można przebierać - jest 5 pięciu rożnych sprzedawców i każdy znajdzie swój ulubiony smak. I w zasadzie w trakcie chodzenia można porządnie się najeść, bo w każdym stoisku są wystawione malutkie miseczki z oliwkami do degustacji.

Owoców i warzyw też było bardzo dużo, a ceny ciut niższe niż w marketach no i oczywiście można wybrać co komu pasuje. Oprócz warzyw i owoców można też kupić szynkę, kiełbaski i wino z okolicznych winiarni - w całkiem dobrej cenie.

Poszliśmy dziś także pooglądać kościół Świętej Trójcy, który jest w miasteczku tuż obok targu.

Kościół był zbudowany w 2003 roku i jest na wskroś nowoczesny - na planie koła, w środku cały wyłożony niebieską wykładziną, z pięknymi witrażami po prawej i lewej stronie ołtarza, drewnianym dachem.
Autorem ołtarza jest Kiko Arguello hiszpański malarz, autor wielu obrazów o tematyce sakralnej.
Obrazy te zwane też są ikonami, bo w formie prawosławne ikony trochę przypominają. Okazuje się, że w Warszawie też są jego prace - w kościele seminarium Redemptoris Mater (wujek google wie wszystko!!!)

czwartek, 24 listopada 2022

U nas też fiesta

Środa była dniem wizyty Helmuta i Isy naszych niemieckich kamperowych znajomych. Helmut z Isą powolutku jadą sobie na zimowanie do Bolnuevo i po drodze zwiedzają ciekawe miejsca i czasem spotykają się ze znajomymi. Było pysznie, trochę po hiszpańsku, po niemiecku i trochę po polsku. Konwersacja też była ciekawa, pomimo tego, że my nie znamy niemieckiego, a oni nie znają polskiego. Ale przy dobrym winie i tapasach nawet udało się porozmawiać i poopowiadać kamperowe (i nie tylko) przygody. 

Dziś rano pożegnalna kawka i do zobaczenie w styczniu - bo planujemy pojechać do Bolnuevo z rewizytą.

czwartek, 17 listopada 2022

San Javier

Wczoraj niebo było cały dzień zachmurzone, choć było ciepło. W nocy nawet trochę padało, a dziś od rana mieliśmy cudowną pogodę. Słońce, niebieściutkie niebo, leciutki wiaterek i 25 stopni. I to był świetny dzień na dłuższą wycieczkę rowerową, bo od jutra zapowiadają ochłodzenie i pewnie w krótkich rękawkach już sobie nie pojeździmy.

Pierwsza mapka pokazuje drogę do obiadu, a druga drogę z powrotem. 

Po drodze były góry soli na horyzoncie,

flamingi - skubane nie chcą podejść bliżej aparatu i ciężko zrobić porządne zdjęcie,
dobrze, że wiatrak stał i się nie ruszał
no i takie widoki dookoła. W tym roku było więcej wody, bo jak byliśmy tam rok temu to laguna była sucha przy brzegach a w środku pokryta błotem i do tego domku to prawie suchą nogą można było przejść.

Cały czas nad głowami latały nam samoloty, bo w San Javier jest szkoła lotnicza. Sojusznicy ćwiczą starty i lądowania i bardzo dobrze. Dojechaliśmy aż do obszaru lotniska i dalej już nie można było, więc zdjęć z lotniska nie będzie. Ale całe miasteczko jest ozdobione samolotami - mniejszymi lub większymi - i nawet na latarniach widać samolotowe sylwetki.
 
Restauracja, którą wybraliśmy na obiad było obok tej latarni z samolotami, więc mieliśmy widok na Mar Menor w trakcie jedzenia. Menu na dziś to grillowany kalmar, sałata, sola w sosie krewetkowym i frytki. Niestety sola nie była najlepsza - słabo doprawiona, a sos krewetkowy trochę za intensywny do tej rybki. Za to możecie spojrzeć w pysk soli, bo była podana w całości.

Najedzeni (Zenek prawie, bo kalmara zjadł tylko kawałeczek) ruszyliśmy na kamping i po drodze pożegnała nas jeszcze jedna rybka - tym razem drewniana.

niedziela, 13 listopada 2022

Kartagena

 Od piątku do niedzieli w Kartagenie był "średniowieczny" kiermasz. Ulice miasta były przystrojone i miejscowe firmy prezentowały swoje wyroby. Było dużo słodyczy, przypraw, mięsiw, wyrobów ceramicznych, skórzanych, a nawet zrobionych z korka. No to sobie pochodziliśmy i pogapiliśmy się na te cudeńka:

Całość była okraszona muzyką - trochę kocią, ale co tam!
A potem wdrapaliśmy się na wzgórze by popatrzeć z góry na rzymski amfiteatr wykopany z ziemi dopiero jakieś 40 lat temu,
zwiedziliśmy zamek, pooglądaliśmy panoramę całego miasta 

i zapatrzyliśmy się w siną dal morza......


piątek, 11 listopada 2022

Deszcz jesienny

 Nad ranem mieliśmy burzę, taką prawdziwą z piorunami i ulewą. Popadało ze 3 godziny, a o 10 już świeciło słońce. Pojechaliśmy na rynek po oliwki i przy okazji sprawdziliśmy ile wody po ulewie jest w okolicznej rambli. No to popatrzcie - wystarczyły 3 godzinki opadów i w okolicy pokazała się rzeka. Pod mostem można przejechać na rowerze, oczywiście jak nie ma deszczu.


Był to pierwszy deszcz od ponad miesiąca i jak na razie to wystarczy. A jutro jedziemy na wycieczkę do Kartageny.

poniedziałek, 7 listopada 2022

Owce, barany i niedzielny targ.

Pojawiły się w okolicy ekologiczne kosiarki - stado owiec i baranów i od razu przystąpiły do koszenia. Pogoda w dalszym ciągu ładna - teraz mamy bezchmurne niebo, w dzień ponad 20 stopni (w cieniu), a noce są chłodniejsze. Duchota i duża wilgotność zniknęły i taka pogoda mogła by być aż do świąt.

W niedzielę pojechaliśmy na targ staroci - choć może raczej należało by go nazwać targiem rupieci. Zenek kupił sobie lampkę stołową za całe 1 euro, a ja miskę na owoce za 1,50. Handel odbywa się prosto z ziemi i praktycznie można tam znaleźć wszystko - była nawet proteza lewej nogi. Poniżej kilka zdjęć

I tradycyjnie oglądających było więcej niż kupujących. Szafka na pierwszym zdjęciu to nawet fajny patent na kącik do prasowania - dla tych co jeszcze prasują.