sobota, 28 stycznia 2023

Nie można być zbytnim optymistą.

17 stycznia pisałam, że wiosna do nas zawitała, a tu zonk. Nagle gdzieś z północnego Atlantyku przywiało zimno i przez ostatni  tydzień mieliśmy trochę zimy tej wiosny. W środkowych częściach Hiszpanii na większych wysokościach to nawet spadł śnieg. My tylko zakosztowaliśmy zimnego wiatru w dzień i zimnych nocy - raz nawet była temperatura poniżej zera, co prawda tylko -1,4, ale to i tak ewenement. Dobrze, że mamy samochód, bo na zakupy było czym pojechać, a rowery stoją i czekają na cieplejsze dni. Życie na kempingu zamarło i tylko właściciele psów z obowiązku chodzili na spacery. Ale od 3 dni już robi się cieplej - w osłoniętych miejscach to nawet niektórzy znów się opalają, a my wznowiliśmy spacery "do morza i z powrotem" - dziś prawie 5 kilometrów. 

Tydzień temu w niedzielę pojechaliśmy do okolicznej chińskiej restauracji na obiad. W menu była fajna adnotacja, że jak się nie zje zamówionych porcji to od każdego klienta kasują dodatkowe 2 euro do rachunku. Ale bez obawy - nam się udało zjeść wszystko, a pewnie zmieściło by się jeszcze co nie co, bo porcje aż takie obfite nie były, choć jak to w chińskiej knajpie bywa, były różnorodne. No to popatrzcie: sałatka z krewetkami i krewetki  w tempurze

kaczka po pekińsku do zawinięcia w naleśniczki
żeberka i kurczak, a do tego był ryż i makaron z warzywami, krewetki smażone w czosnku i wołowina w fajnym sosie BBQ
Wszystko dobre, a na koniec na deser można było wybrać sobie albo kawę, albo lody czy sałatkę owocową. Lody i sałatka - jak widać na zdjęciu symboliczne co do ilości
Nie musieliśmy dopłacać za nie zjedzone dania, ale chyba nikt nie wyszedł głodny.
I znów mi wyszedł post kulinarny, ale cóż robić, gdy na dworze ziąb i trzeba organizmowi dostarczać energii - trzeba zjeść coś dobrego. Czego i czytającym życzę. 
W przyszłym tygodniu wraca ciepło, to może pojedziemy gdzieś ma wycieczkę.
 

piątek, 20 stycznia 2023

Znów będzie kulinarnie.

Mieliśmy dziś pojechać na wycieczkę, ale pogoda nam się ostatnio popsuła. Od środy wieje zimny wiatr z północnego zachodu i choć świeci słońce, to jest zimno. A jak jest zimno to najlepszym sposobem na dostarczenie organizmowi paliwa do wytwarzania ciepła jest dobre jedzonko. Wczoraj więc zrobiliśmy ulepszony wariant ośmiornicy po galicyjsku - ulepszony, bo ziemniaczki zostały podsmażone w maśle z dodatkiem czosnku i pietruszki zielonej.  

Do tego była surówka ze świeżych warzyw i lampka białego wina.  Smakowało wybornie, a Zenek dostał tradycyjnie makaron z sosem carbonara, bo w dalszym ciągu odmawia jedzenia owoców morza.

Dziś pojechaliśmy uzupełnić zapasy warzyw na rynek do Torrevieja. 

A z nowych smaków to kupiliśmy pitaję, czyli smoczy owoc - jeszcze nigdy go nie jadłam, więc była okazja by spróbować

Nasza była czerwona w środku (bo są jeszcze białe) i była w smaku trochę podobna do arbuza - ale mniej smaczna. Szału nie ma. W sieci wyczytałam, że pitaja to owoc kaktusa rosnącego w tropikalnych częściach globu

i ma dużo witaminy C i innych antyoksydantów. Czyli jednym słowem zdrowy owoc, ale nasze jabłko jest lepsze. I tego się trzymajmy.

wtorek, 17 stycznia 2023

Chyba idzie wiosna....

Hiszpania jest dziś podzielona na dwie pogodowe strefy - na północy mają coś, co się nazywa BORASCO, czyli sztormowy wiatr z opadami i burzami, i nawet gdzie nie gdzie padał śnieg, a na południu jest wietrznie, ale ciepło. Wczoraj około 11 wieczorem skończył nam się gaz w butli do ogrzewania, ale nie było problemu, bo noc była bardzo ciepła - 14 stopni i nie potrzebowaliśmy dodatkowego grzania. Całą noc i dziś do popołudnia solidnie wiało, teraz wiatr trochę cichnie. Mieliśmy dzisiaj temperaturę 21 stopni, świeciło słońce, chmurki gdzieś sobie odpłynęły, a jutro ma być o kilka stopni chłodniej, choć w dalszym ciągu słonecznie. Drzewa już zaczynają puszczać nowe liście

- to drzewko na naszej parceli, choć w miasteczku jest trochę takich drzew, które jeszcze nie zrzuciły zeszłorocznych liści. W sadach pomarańczowych widać już owoce, a uliczne pomarańcze zaczynają opadać, bo już dojrzały.
A jeden z kampingowiczów to nawet przygotował już wiosenną dekorację, no bo bożonarodzeniowe elementy to już zniknęły.
Idzie wiosna! A w zasadzie to już przyszła.

Dziś cała Hiszpania obchodzi dzień św. Antoniego, ale tutaj ma on inne zadanie niż chronić górników, obłąkanych czy być patronem tych co gubią rzeczy. San Anton jest patronem zwierząt i 17 stycznia Hiszpanie przyprowadzają do kościoła swoje zwierzaki domowe, by ksiądz je poświęcił. Ma to zapewnić dobre zdrowie na cały rok. 

Figurki San Antona oraz jego podobizny są przedstawiane razem ze świnią. I tu mamy legendę: do pustelni świętego pewnego dnia przyszła locha ze ślepymi małymi i poprosiła o przywrócenie im wzroku. Święty uzdrowił warchlaki i od tej pory locha nie odstępowała go ani na chwilę i broniła przed niebezpieczeństwami. Dawniej w wielu miastach, miasteczkach i wsiach organizowane były loterie, na których można było wygrać świnię. W lecie wybierano prosiaczka, który biegał sobie samopas i był karmiony przez mieszkańców, a jak już podrósł i się utuczył to stawał się nagrodą w loterii. (zdjęcie z sieci)
Dalsze losy świnki są oczywiste!!!  Smacznego! 

sobota, 14 stycznia 2023

Przypływy i odpływy

Pogoda w dalszym ciągu nas rozpieszcza - słońce świeci od wschodu do zachodu, w dzień temperatury są w okolicach 20 stopni, choć noce bywają chłodne. Ale w nocy przeważnie śpimy, ogrzewanie działa sprawnie, więc nie ma problemu.

Po obiedzie jeździmy rowerami albo chodzimy na spacery - najczęściej nad morze, to w ramach aktywności fizycznej, by zgubić świąteczne wałeczki. Już powoli zaczynają maleć!

Dziś byliśmy nad morzem i mogliśmy pooglądać rzymskie wykopaliska, które zwykle skryte są pod wodą. 

Z jednej strony to ciekawe, jak bardzo podniósł się poziom morza, bo przecież ten dom sprzed ponad 2200 lat stał pewnie w jakiejś odległości od brzegu morza, a teraz jest całkowicie zalany. To znaczy zalany jak jest przypływ, a przy odpływie to widać jego zarysy. 

Morze Śródziemne nie ma jakoś szczególnie wielkich przypływów i odpływów. Wikipedia mówi, że różnice są  w granicach  30-40 cm. No cóż, na Bałtyku jest jeszcze mniej. Ale jak wyobraziłam sobie tę ilość wody, która odpłynęła z wybrzeża, to oczyma wyobraźni widzę górę wody w środku morza (albo oceanu). I to wszystko przez Księżyc i Słońce i skomplikowane prawa grawitacji kosmicznej. Internety podają, że największy odpływ będzie za tydzień, to pójdziemy pooglądać, co jeszcze się pokaże w morzu.

A z doniesień kulinarnych, to Antek przygotował grillowane kalmary - były dobrze doprawione, ale tego dania chyba nie będziemy powtarzać. Za to grzanki, które były podane do kalmarów były zdecydowanie wybitne. 

W przyszłym tygodniu mamy w planie ośmiornicę 🐙🐙🐙🐙 i może jakąś wycieczkę.

sobota, 7 stycznia 2023

I koniec zimowego świętowania.

Tu w Hiszpanii święto Trzech Króli jest chyba bardziej obchodzone niż Boże Narodzenie. A na pewno kończy cały okres świąteczny i teraz to już trzeba wracać do nieświątecznej rzeczywistości. 

Ale po kolei. Najpierw Sylwester - byliśmy bardzo dzielni i posiedzieliśmy do północy, by wypić sobie po lampce szampana i zjeść tradycyjnych 12 winogron.  Oprócz tego mieliśmy różne podgryzajki w postaci kanapek, zawijasów z tortilli czy wytrawnego tortu. No i oczywiście trochę różnych alkoholowych napitków - co kto chciał.

Było dość zimno, więc siedzieliśmy w środku przyczepy i po północy po cichutku poszliśmy spać. W kampingowej restauracji były balety, a w naszej okolicy to chyba wszyscy albo spali, albo poszli gdzieś w gości, bo nie było komu powiedzieć Happy New Year i podzielić się szampanem.  Za to rano sąsiedzi  powychodzili i złożyliśmy sobie życzenia do siego roku we wszystkich możliwych językach. 

Pogoda cały czas jest bardzo dobra - jest słonecznie i ciepło w ciągu dnia więc można zarówno jeździć rowerem jak i spacerować. Tylko noce są zimne, temperatury spadają nawet do 5 stopni, ale po zachodzie słońca to siedzimy w środku i trochę się podgrzewamy. 

W czwartek po obiedzie pojechaliśmy do Torrevieja powitać Trzech Króli. Parada była bardzo fajna, choć mniejsza od tej, którą oglądaliśmy 3 lata temu. No to kilka fotek:

Królowie przypłynęli do portu statkiem, potem pieszo pomaszerowali do swoich pojazdów, po drodze pozdrawiając zgromadzonych mieszkańców - każdy chciał dotknąć króla, choć dobrze było musnąć choć rękę dworzanina. Potem ruszyła cała procesja: były tańczące dziewczyny
były osiołki z cukierkami dla dzieci i hiszpańskimi flagami dla każdego
byli też pretorianie pieszo i na koniach
Potem platforma z Maryją, Józefem i małym Jezusem
A potem zaczęły się orszaki poszczególnych króli, zrobiło się ciemno i tradycyjnie zdjęcia wyszły albo poruszone, albo wcale. Brak statywu i za krótki czas naświetlania - to do poprawy w następnym roku. A poniżej widzicie te co są nienajgorsze.

Na ostatnim zdjęciu widać torby z cukierkami, które są tradycyjnie rozdawane dzieciom w czasie przejazdu, ale w tym roku było bardzo oszczędnie - cukierki po jednym były wkładane do toreb trzymanych przez dzieciaki, a w poprzednich latach to hojnie były rozrzucane dookoła i każdy mógł nazbierać sobie ile chciał. No cóż, kryzys dotarł i tu.

Na koniec zdjęcie Trzech Króli na kampingu - krążyli w poszukiwaniu dzieciaków, by ich obdarować cukierkami i trochę się naszukali, bo w tym roku dzieci prawie wcale nie było.

W nowym roku wróciliśmy też do gotowania owoców morza -  Antek we wtorek zrobił pyszne mule
a ja na piątkowy obiad przygotowałam makaron z krewetkami. I byłam bardzo dzielna, bo kupiłam świeże krewetki - małe!!! - i je wszystkie poobierałam i poczyściłam. Następnym razem kupię gotowe - mniej roboty, a smak ten sam! Zdjęcia nie ma, bo za szybko się zjadło!