Pogoda w dalszym ciągu nas rozpieszcza - słońce świeci od wschodu do zachodu, w dzień temperatury są w okolicach 20 stopni, choć noce bywają chłodne. Ale w nocy przeważnie śpimy, ogrzewanie działa sprawnie, więc nie ma problemu.
Po obiedzie jeździmy rowerami albo chodzimy na spacery - najczęściej nad morze, to w ramach aktywności fizycznej, by zgubić świąteczne wałeczki. Już powoli zaczynają maleć!
Dziś byliśmy nad morzem i mogliśmy pooglądać rzymskie wykopaliska, które zwykle skryte są pod wodą.
Z jednej strony to ciekawe, jak bardzo podniósł się poziom morza, bo przecież ten dom sprzed ponad 2200 lat stał pewnie w jakiejś odległości od brzegu morza, a teraz jest całkowicie zalany. To znaczy zalany jak jest przypływ, a przy odpływie to widać jego zarysy.Morze Śródziemne nie ma jakoś szczególnie wielkich przypływów i odpływów. Wikipedia mówi, że różnice są w granicach 30-40 cm. No cóż, na Bałtyku jest jeszcze mniej. Ale jak wyobraziłam sobie tę ilość wody, która odpłynęła z wybrzeża, to oczyma wyobraźni widzę górę wody w środku morza (albo oceanu). I to wszystko przez Księżyc i Słońce i skomplikowane prawa grawitacji kosmicznej. Internety podają, że największy odpływ będzie za tydzień, to pójdziemy pooglądać, co jeszcze się pokaże w morzu.
A z doniesień kulinarnych, to Antek przygotował grillowane kalmary - były dobrze doprawione, ale tego dania chyba nie będziemy powtarzać. Za to grzanki, które były podane do kalmarów były zdecydowanie wybitne.
W przyszłym tygodniu mamy w planie ośmiornicę 🐙🐙🐙🐙 i może jakąś wycieczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz