piątek, 20 stycznia 2023

Znów będzie kulinarnie.

Mieliśmy dziś pojechać na wycieczkę, ale pogoda nam się ostatnio popsuła. Od środy wieje zimny wiatr z północnego zachodu i choć świeci słońce, to jest zimno. A jak jest zimno to najlepszym sposobem na dostarczenie organizmowi paliwa do wytwarzania ciepła jest dobre jedzonko. Wczoraj więc zrobiliśmy ulepszony wariant ośmiornicy po galicyjsku - ulepszony, bo ziemniaczki zostały podsmażone w maśle z dodatkiem czosnku i pietruszki zielonej.  

Do tego była surówka ze świeżych warzyw i lampka białego wina.  Smakowało wybornie, a Zenek dostał tradycyjnie makaron z sosem carbonara, bo w dalszym ciągu odmawia jedzenia owoców morza.

Dziś pojechaliśmy uzupełnić zapasy warzyw na rynek do Torrevieja. 

A z nowych smaków to kupiliśmy pitaję, czyli smoczy owoc - jeszcze nigdy go nie jadłam, więc była okazja by spróbować

Nasza była czerwona w środku (bo są jeszcze białe) i była w smaku trochę podobna do arbuza - ale mniej smaczna. Szału nie ma. W sieci wyczytałam, że pitaja to owoc kaktusa rosnącego w tropikalnych częściach globu

i ma dużo witaminy C i innych antyoksydantów. Czyli jednym słowem zdrowy owoc, ale nasze jabłko jest lepsze. I tego się trzymajmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz