Mieliśmy dziś pojechać na wycieczkę, ale pogoda nam się ostatnio popsuła. Od środy wieje zimny wiatr z północnego zachodu i choć świeci słońce, to jest zimno. A jak jest zimno to najlepszym sposobem na dostarczenie organizmowi paliwa do wytwarzania ciepła jest dobre jedzonko. Wczoraj więc zrobiliśmy ulepszony wariant ośmiornicy po galicyjsku - ulepszony, bo ziemniaczki zostały podsmażone w maśle z dodatkiem czosnku i pietruszki zielonej.
Do tego była surówka ze świeżych warzyw i lampka białego wina. Smakowało wybornie, a Zenek dostał tradycyjnie makaron z sosem carbonara, bo w dalszym ciągu odmawia jedzenia owoców morza.Dziś pojechaliśmy uzupełnić zapasy warzyw na rynek do Torrevieja.
A z nowych smaków to kupiliśmy pitaję, czyli smoczy owoc - jeszcze nigdy go nie jadłam, więc była okazja by spróbowaćNasza była czerwona w środku (bo są jeszcze białe) i była w smaku trochę podobna do arbuza - ale mniej smaczna. Szału nie ma. W sieci wyczytałam, że pitaja to owoc kaktusa rosnącego w tropikalnych częściach globu
i ma dużo witaminy C i innych antyoksydantów. Czyli jednym słowem zdrowy owoc, ale nasze jabłko jest lepsze. I tego się trzymajmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz