Dobiega końca pierwszy tydzień naszego pobytu, który dla Hiszpanów był pełen świętowania a dla nas oswajaniem się z nową rzeczywistością. Finalnie nasze gospodarstwo wygląda tak:
przyczepa - salon i sypialnia
przedsionek - biuro prezesa i jadalniaoraz kuchnia i salon telewizyjnyPrzedsionek jest duży, tak że na brak miejsca nie narzekamy.
Dziś był pierwszy dzień bez słońca, rano pojawiły się chmury i w porze obiadowej nawet trochę pokropiło. Dzięki temu nie mieliśmy dziś wściekłego upału, a tylko 27 stopni. Po południu pojechaliśmy rowerami nad morze, które dziś wygląda jak stół - zero fal, bo też wiatru nie było wcale.Przed wyjazdem kupiłam sobie nowego smartbanda do rejestracji aktywności fizycznej i wyniki tego tygodnia może nie są imponujące, ale jest lepiej niż w poprzednim. Razem to 12,5 km spacerów i 67 km na rowerze. W przyszłym tygodniu dojdą jeszcze ćwiczenia w wodzie, bo w tym nie było żadnych ze względu na hiszpańskie święta. Byłam za to na odkrytym basenie, który jest cały czas otwarty. Choć raz upały na coś się przydały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz