Uciekliśmy z Manfredonii w sobotę rano, bo komary żyć nam nie dawały. Własciciel kampingu szykował się do oprysków, ale nie wiem czy to coś pomogło, bo przecież na okolicznych bagnach nie było żadnych antykomarowych akcji. No cóż, kamping był fajny, tani ( tylko 12 eu) i z piękną plażą, ale polecić go tylko można gdy wiatr wieje od morza....
Pojechaliśmy wzdłuż wybrzaża Adriatyku w kierunku Ancony. Krajobrazy nam się co chwilkę zmieniały, i tak:
- było dużo tuneli
- kamieniołomy przy drodze, gdzie widac było wielkie bloki przygotowane do transportu
- nadmorskie miasteczka ciągnące się prawie nieprzerwanie
- rolnicze uprawy - znów oliwki, winogrona i "posprzątane" pola
W końcu dojechaliśmy do Porto Sant'Elpidio i zainstalowaliśmy się na kampingu Le Mimose. Kamping naprawdę wart polecenia, choć plaża niestety kamienista.
Na nadmorskiej promenadzie sprzedają rybki prosto złowione w morzu (to sole - pychotka),
a po morzu pływają żaglówki
Pogoda w dalszym ciągu świetna, lokalne wino też jest dobre, czyli ciąg dalszy dolce vita.
Na dole jest link do google map, więc mozecie sobie "pochodzić".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz