wtorek, 1 stycznia 2019

Nochevieja upłynęła nam spokojnie - nie ma to jak kemping pełen emerytów, pewnie nie wszyscy dotrwali do północy. Myśmy dotrwali, wypiliśmy szampana i zjedliśmy kanapki, winogrona, pożyczyliśmy sąsiadom "alles gutes" i poszliśmy spać. Za to od rana (tzn. koło 11) na kempingu zrobiło się gwarno i większość kempingowiczów  zmierzała w kierunku plaży. Poszliśmy także! A tam przygotowania do wielkiej wspólnej noworocznej morskiej kąpieli.
Przy jednej z bram usadowił się kącik szwedzki - był zespół z muzyką na żywo, noworoczne tańce i pląsy
przy drugiej bramie kącik angielski - tu była muzyka puszczana przez didżeja, ale za to mieli stoły rozstawione do uczty i braciszka błogosławiącego każdą butelkę cavy.
Opodal na plaży rozłożyła się grupa niemiecka i od razu zabrała się za grillowanie kiełbasek
W tym całym rozgardiaszu zabrakło grupy francuskiej - chyba nie mieli żółtych kamizelek i nikt nie dał sygnału do zgromadzenia!
Ale do wody pobiegli wszyscy razem, internacjonalnie, choć wydaje mi się, że najwięcej było Anglików.
Ja też się noworocznie wykąpałam, po kostki co prawda, ale to też się liczy. Muszę Wam powiedzieć, że woda była dość zimna, pewnie ok 16 stopni, to tak jak Bałtyk na początku lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz