Wreszcie się zmobilizowaliśmy do większej aktywności fizycznej. W piątek ja zaliczyłam godzinę gimnastyki wodnej, a Zenek pojeździł sobie na rowerku i popływał kajakiem. W basenie taplało się 6 babć, a pan od gimnastyki cały czas pokrzykiwał, jak ktoś próbował udawać, że ćwiczy. Oj, nie będzie lekko! Aqua gim jest 3 razy w tygodniu, więc ruchu będę miała co niemiara.
Wczoraj zrobiliśmy sobie wycieczkę rowerową aż do Campoamor. Jakieś 10 km w jedną stronę, ale choć jesteśmy nad morzem, to tu nie jest płasko i albo zjeżdżasz z górki, albo podjeżdżasz pod górkę.
A widoki są takie.
Po drodze widać też trochę zniszczeń po ostatniej powodzi - na pierwszym zdjęciu widać wśród drzew resztki kładki dla pieszych przez rzeczkę. Dobrze, że most stojący 200 metrów dalej nie został zniszczony, bo całkiem nie byłoby przejazdu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz