W piątek pojechaliśmy do Torrevieja na rynek i trochę poszaleliśmy z zakupami. Kupiliśmy śliwki i pomarańcze, pietruchę, jamon i przepyszną kiełbaskę, taką do podgryzania i o wiele lepszą niż chorizo. Ale najlepszym zakupem były oliwki z czosnkiem, kolendrą i pewnie z innymi ziołami, ale trudno powiedzieć jakimi.
Zenek generalnie odmawia jedzenia oliwek, ale te to wyjada prosto z pudełka.
Dziś do południa pojechaliśmy na pobliski pchli targ - głównie pospacerować sobie i pooglądać czym ludzie handlują. Co ciekawe handlują nie tylko Hiszpanie, a także Anglicy mieszkający w okolicach. Można kupić ciuchy, książki, szkło i porcelanę - wszystko z drugiego obiegu. Są też meble, biżuteria, zabawki, kapelusze i skórzane kamizelki. Więcej było oglądających niż kupujących, ale też towar był taki sobie.
Odnośnie sztormowania , proszę opróżnić butelkę i wrzucić list od siebie . Zawsze jest to jakiś ślad namacalny po opróżnieniu butelki. Marek
OdpowiedzUsuńI to jest jakiś pomysł, co zrobić z opróżnionymi butelkami po winie, ale Zenek dziś kupił wino w kartoniku i ... ZONK.
UsuńTen targ to genialna sprawa. Chyba podeślę Wam trochę bransoletek
OdpowiedzUsuń