czwartek, 6 lutego 2020

Bodega Bocopa

We wtorek mieliśmy najcieplejszy dzień w całej Hiszpanii - oficjalnie 27,3 stopnia w cieniu, ale w środę było 10 stopni mniej i pełne zachmurzenie. W ogóle to nam nie przeszkadzało, bo był to dobry dzień na wycieczkę do winiarni i teoria mówi, że w upały wino rozleniwia człowieka, a gdy jest chłodno, to rozgrzewa. No więc rozgrzewaliśmy się!
Na początek był sklep
potem oglądaliśmy filmik reklamowy, z którego dowiedzieliśmy się, że:
- Bocopa jest największą grupą producencką w prowincji Alicante
- uprawy zajmują 2,5 tysiąca hektarów
- jest 6 oddziałów i razem rocznie produkują 6 milionów litrów wina
- używają różnych szczepów winogron, jak Moscatel de Alejandria, Monastrell, Syriah, Chardonnay.
- najsłynniejsze wino z tej winiarni to Marina Alta, białe wytrawne i tych sprzedają najwięcej na całym świecie.
Potem ruszyliśmy na obszar produkcji i od razu w rozlewni przywitała nas ściana wina - tu chyba zgromadzono wszystkie rodzaje win jakie były do tej pory wyprodukowane.
Następnie przeszliśmy do hali z wielkimi kadziami fermentacyjnymi i z początku byłam trochę rozczarowana, że jest ich tak mało - coś około 20-25.
Ale jak się potem okazało, że jedna taka kolumna zawiera 
to i tak będzie ponad milion litrów na ten zakład.
Po takiej wstępnej fermentacji sprawdzana jest jakość otrzymanego produktu i podejmowana jest decyzja co dalej. Wybitne i dobre są przelewane do dębowych beczek, a te pośledniejsze od razu butelkowane i sprzedawane jako "młode" wina do konsumentów.
Beczki wykorzystuje się 6 razy, a potem są sprzedawane jako dekoracja do różnych sklepów, barów czy hoteli. Dawniej były niszczone, a teraz i na pustych beczkach można zrobić biznes.
Proces dojrzewania w beczkach też jest ściśle kontrolowany, a na końcu rozlewa się wino do butelek i te najlepsze dalej sobie dojrzewają
A potem była najsmaczniejsza część wycieczki - degustacja. Spróbowaliśmy wina białe Marinę Altę i Laudum Chardonnay - lepsza była Marina. Z czerwonych było Laudum Roble i Laudum Gran Reserva - i oczywiście to drugie skradło nasze serca
a na koniec uraczono nas winem bąbelkowym (spumante) - były wytrawne (brut), półsłodkie (semiseco) i słodkie (dulce). Było też jedno bezalkoholowe, ale nikt się nie skusił.
Na lunch poszliśmy do pobliskiej restauracji, gdzie do obiadu serwowano wina z Bocopy w ilościach nieograniczonych, więc każdy, kto wcześniej za mało popróbował mógł uzupełnić poziom wina we krwi.
Z tego powodu powrót na kemping był bardzo wesoły ze śpiewami włącznie.

1 komentarz:

  1. Ależ miło się czytało!
    No jakoś tak się nie dziwię, że to wino 0% nie miało wzięcia. Pozostałe wyglądają mi na bardzo zacne. Tylko pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń