Dziś w planie było zwiedzanie najstarszych części miasta w poszukiwaniu średniowiecznych domów. Zrobiliśmy taką trasę tam i z powrotem:
Pochodziliśmy i pojeździliśmy po starych wąskich uliczkach i malutkich placykach - domów starych za dużo nie było lub były zmodernizowane i trudno było po nich poznać wiek. Ale znaleźliśmy starą kaplicę Kordelierów, czyli biednych mnichów, w której jest pochowana Laura, ta od Filona, muza Petrarki. Ponoć także miał tom swój grób Baron de Sade, ale nie udało się wejść do środka, bo zamknięte.A to okolice kościółka i trochę detali z domów:Potem w drodze do ogrodów papieskich trafiliśmy na lokalny market, taki pod dachem, i naszym łupem padły oliwki, quiche na kolację i pyszny chlebuś wyglądający i smakujący jak nasz.Papieskie ogrody nas kompletnie rozczarowały - trzeba było kupić bilet po 3 EUR od łebka, a zwiedzać nie było co:ot kilka grządek z ziołami i warzywami i wyschnięte żywopłoty. Zero wstydu, by takie badziewie nazywać ogrodami papieskimi. Jedyny plus to to, że mogliśmy odgadnąć pałac z drugiej strony.Potem pojechaliśmy na pizzę na plac koło marketu i dobrze, że zrobiliśmy wcześniej zakupy, bo obiekt już był zamknięty. Wracając natrafiliśmy na barwny pochód średniowiecznych przebierańców. Jutro 200 metrów od naszego kempingu odbywać się będzie Średniowieczny Festiwal "De La Rose d'Or. Mamy w planie pójść po obiedzie, więc będzie nowa relacja. A tak wyglądał pochód:
Były wiedźmy i damy, psy, dzieci i wiejskie głupkirycerstwo różnej maścia na końcu dostałam błogosławieństwo od braciszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz