Figueres jest miejscem urodzenia Salvatore Dali - było to w 1904 roku i równocześnie jego śmierci w roku 1989. Dziś zwiedzaliśmy Teatr -Muzeum jego imienia, który to sam sobie zbudował w latach 60 i 70 ubiegłego wieku i w którym jest pochowany. Budynek zawiera największą kolekcję jego dzieł i choć może nie było tych najsłynniejszych i najbardziej znanych, to i tak było co oglądać.


Na dwóch piętrach oglądaliśmy grafiki, obrazy, instalacje.... No to popatrzcie:
Rysunków czarno-białych było chyba najwięcej i to takich surrealistycznych, choć były też kolorowe grafiki.
Poniżej autoportret inspirowany Picassem i sam Picasso oczami Dalego.
Niektóre z obrazów są fajnie oprawione i nie całkiem abstrakcyjne
Niektóre z obrazów są fajnie oprawione i nie całkiem abstrakcyjne
Dokładnie oglądnęłam sobie jeden z obrazów - kobiece popiersie z odległości 4-5 metrów, a z bliska widać tylko kule (fragment przy ustach)Oglądnęliśmy też słynną instalację z sofą Mae West, ale kolejka do punktu odpowiedniego patrzenia była zbyt długa. Wczoraj było święto Hiszpanii, a dziś niedziela, więc ilość zwiedzających była chyba ponadnormatywna, więc zdjęcie tylko z podniesionej ręki.Dali w tym budynku chyba pomieszkiwał, bo zachowała się jego sypialnia z oryginalnymi malowidłami Na koniec zwiedzania trafiliśmy do skarbca, gdzie są przechowywane dzieła jubilerskie - i najpierw był projekt graficzny, a poten wykonanie - złoto, kamienie szlachetne, koral i kryształy - prawdziwe cudeńka
Byłam z siebie dumna, bo udało mi się wykupić bilety przez internet dwa dni wcześniej na określoną godzinę i nie musieliśmy stać w długiej kolejce.
Jutro jedziemy dalej - kolejny nocleg koło Walencji i choć dojechalibyśmy do kempingu bez żadnego problemu, to nie śpieszymy się. Z Walencji dojedziemy do Lo Monte dosyć wcześnie i będzie więcej dnia na rozpakowanie i ustawienie przyczepy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz