Początek tygodnia był spokojny, rutynowy, czyli rower i spacery, a od środy zaczęliśmy spotkania towarzyskie. Na początek pyszny lunch u Eli, a w czwartek większe spotkanie u nas przy wielkim garze leczo i dobrym winie

Jak co roku, w drodze do Bolnuevo odwiedził nas Helmut i Isa, więc była okazja do wspólnego posiłku i międzynarodowych pogaduszek. W piątek pojechałam z Isą i Helmutem na miejscowy rynek i objazd okolicznych ścieżek rowerowych. Zenek niestety został na kampingu, bo się przeziębił - bolące gardło i lekka gorączka. Po południu poszliśmy z rewizytą na obiad do naszych niemieckich przyjaciół, a w sobotę mieliśmy w planie wyjazd nad różowe jezioro w Torrevieja, ale niestety nie pojechaliśmy, bo kierowca dalej się leczył. Dobrze, że zabraliśmy ze sobą komplet leków anty przeziębieniowych i syropów na gardło, to się przydały. Dziś już jest prawie dobrze, choć pewnie jutro jeszcze będzie kolejny dzień w przyczepie. Dobrze, że pogodę w ciągu dnia mamy letnią - temperatury ok 20 stopni, ale noce są już chłodniejsze.
W przyszłym tygodniu przyjeżdża Henryk z Heleną, więc pewnie znów będziemy się socjalizować. Według prognoz pogodowych lato ma być jeszcze przez następny tydzień, a potem to zobaczymy - trzeba będzie wyciągnąć z szafy długie spodnie i ciepłą kurtkę.