czwartek, 13 marca 2025

22. tydzień - jedziemy do domu

 Gdzie jest Hiszpania!!! Tak się pytaliśmy przez ostatnie dwa tygodnie. W tym roku pogoda nas nie rozpieszczała. Było dużo deszczów, silnych wiatrów, choć zdarzały się i dni słoneczne. Cały poprzedni tydzień Zenek intensywnie śledził prognozy pogody, bo w tym tygodniu trzeba było zwijać nasze obozowisko. Plany pracy zmieniały się prawie co dzień, tak jak zmieniały się prognozy. Wyjazd był planowany na sobotę, ale będziemy wyjeżdżali jutro, bo dziś udało się nam złożyć przedsionek pomiędzy jednym deszczem a drugim. Wczoraj umyliśmy podłogę i Zenek powyciągał wszystkie śledzie z wewnątrz przedsionka - na zewnątrz jeszcze nie, bo znów wiało i nie chcieliśmy odfrunąć. W nocy trochę padało, ale rano było sucho, więc zaraz po śniadaniu zabraliśmy się za składanie ścian bocznych, potem było odczepienie wszystkich rurek konstrukcyjnych i wyciągnięcie dachu przedsionka. W międzyczasie zaczęło padać i już nie zdążyliśmy porządnie poskładać dachu, więc został schowany do przyczepy, by nie zamókł. Padało solidnie, ale krótko i musieliśmy poczekać kilka godzin, by parcela wyschła i przed następną falą deszczu udało nam się wszystko ładnie pozwijać i schować w bezpieczne miejsce. W między czasie mieliśmy bardzo silny wiatr i w końcu jesteśmy dumni, że pomimo przeciwności losu udało nam się zwinąć obóz zimowy. Jutro ma padać przez cały dzień i zdecydowaliśmy, że jedziemy już jutro, a nie w sobotę. 

A tak dziś wyglądały nasze okolice - zdjęcie podebrane z sieci:


  Powrót do domu mamy rozpisany na 5 dni, więc w Lesznie powinniśmy być we wtorek. Mamy przygotowane ciepłe kurtki, bo u nas ciągle zima.  

piątek, 28 lutego 2025

20. tydzień

Wczoraj mieliśmy tłusty czwartek - znak, że karnawał ma się ku końcowi i święta wielkanocne już niebawem. Rano zrobiliśmy sobie wycieczkę do polskiego sklepu, bo reklamował się, że ma pączki i faworki.  Kupiliśmy. 

Ilona upiekła też pyszny piernik z bakaliami i mieliśmy prawdziwą "tłustą" ucztę. 

A w południe po kempingu chodziła grupa radosnych mieszkańców, którzy głośno obchodzili końcówkę karnawału. 

Jak podają internety, jest to niemiecki zwyczaj Weiberfastnacht i ma jakiś związek z obcinaniem krawatów urzędnikom miejskim. Kto ciekawy to sobie można wyszukać w googlach. 

Inne nacje też obchodzą tłusty czwartek i większość objada się słodyczami, choć Włosi preferują dania mięsne. W dawnej Polsce ponoć smażone pączki były nadziewane słoniną, a obecnie jakaś firma ze Szczecina przygotowała takie nadziewane paprykarzem szczecińskim!!! Chyba jednak wolę te na słodko. Z marmoladą śliwkową najlepsze! 

Dziś wieczorem pogoda nam się popsuła - mocno wieje i zapowiadają deszcze przez cały weekend a i po niedzieli też ma padać.  My powolutku zaczynamy myśleć o pakowaniu, bo zostały nam tylko 2 tygodnie zimowania. 

piątek, 21 lutego 2025

19. tydzień

Dwa tygodnie temu Zenek nieopatrznie zderzył się z wysokim hiszpańskim krawężnikiem skręcając na wąskiej uliczce. I tak uszkodziliśmy oponę


Przyjechał mechanik z ADAC'a zbadał ciśnienie i stwierdził, że trzyma powietrze i można jeździć dalej. No tak, ale niedługo będziemy mieli do pokonania prawie 3 tysiące kilometrów wcale nie fajnie by było, gdyby po drodze coś się stało. Zapadła więc decyzja o wymianie opony na nową. Najpierw były poszukiwania internetowe i okazało się, że nie ma problemu z zakupem w ....Polsce, ale jest problem z transportem do Hiszpanii, bo drogo. W poniedziałek ruszyliśmy na poszukiwanie warsztatu samochodowego, który podjął by się zakupu opony i jej wymiany. Mechanik najbliższy naszego kempingu mówił trochę po angielsku, zostawiliśmy mu dane opony i wzór bieżnika, bo zależało nam na zakupie tylko jednej, a nie kompletu. We wtorek kolejna wizyta przypominająca panu mechanikowi, że my naprawdę chcemy z nim zrobić interes i  następnego dnia dostaliśmy informację, że jest taka sama do zamówienia również w Hiszpanii. Czas oczekiwania 10 dni i te 10 dni właśnie minęło dziś. Już jesteśmy po wymianie, Zenek jest szczęśliwy, a ja spokojna. Opona tu kosztowała ciut więcej niż w Polsce,  zaoszczędziliśmy na transporcie, a za wymianę i tak trzeba było zapłacić. W sumie jesteśmy lżejsi o 360 euro, ale "safety first". 
Wracając z warsztatu Zenek omijał wszystkie krawężniki!


poniedziałek, 10 lutego 2025

18. tydzień

 Ostatni tydzień był dość ciepły. Pojeździliśmy trochę rowerami w poszukiwaniu oznak wiosny i najlepiej ją widać na plantacjach migdałów. Drzewa już kwitną

Po pięciu latach popytu w Lo Monte jeździmy rowerami po znajomych uliczkach, ale czasem uda nam się trafić w miejsce gdzie jeszcze nie byliśmy. W ostatnią sobotę trafiliśmy na taką ozdobę ronda
ale i nawet z tego miejsca droga zawiodła nas nad morze. A co w lutową sobotę o godzinie 16.15 można robić w Hiszpanii?  Oczywiście można pójść na plażę.  No to popatrzcie:
I jak tu nie lubić Hiszpanii!!!!!

środa, 5 lutego 2025

17. tydzień

Wczoraj pojechaliśmy do Bolnuevo w odwiedziny do Isy i Helmuta. Była oczywiście smaczna uczta i  międzynarodowe pogaduchy 


potem spacer nad morze i do baru na przepyszną kawę. Zenek oczywiście nie odmówił sobie wielkiego kawałka sernika!

Pogoda nam dopisała i choć poranek był chłodny, to słońce zrobiło swoją robotę i w ciągu dnia można było chodzić bez ciepłych kurtek. 
Kemping w Bolnuevo był pierwszym, w którym spędziliśmy całą zimę w Hiszpani. Przez te 6 lat trochę się na kempingu zmieniło, przede wszystkim wybrukowano wszystkie alejki dojazdowe i w tym roku remontują świetlicę, w której były tradycyjne potańcówki oraz uczty z paellą. Reszta bez zmian. A my cieszymy się, że przenieśliśmy się do Lo Monte, bo i parcele są większe i bardziej kameralne, oraz mamy basen i siłownię na miejscu. Jedno co łączy te dwa miejsca, to to że wszystkie parcele w zimie są zajęte!
Czekamy teraz na znaczną poprawę pogody i ciepłe powietrze znad Sahary, bo póki co to noce są zimne, a w ciągu dnia wieją zimne wiatry. 

niedziela, 26 stycznia 2025

15. tydzień

 W powietrzu czuć już wiosnę. Ponownie zaprzyjaźniliśmy się z rowerami, a dziś to nawet pojechaliśmy do Lo Pagan sprawdzić, czy ścieżka na groblę jest naprawiona. Jest! Droga wyglądała tak:

Razem zrobiliśmy ponad 20 km i to tak bez odpoczynku, a ja stwierdziłam, że potrzebuję wygodniejszego siodełka, bo mnie półdupki bolały. W drodze powrotnej trafiliśmy na stado zielonych papużek, które tu są dosyć popularne. I choć jest ich dużo to ciężko je zobaczyć, bo siedzą przeważnie w zielonych palmach, więc tylko je słychać. A dziś dziobały coś na trawniku i potem uciekły na pobliskie drzewo.


niedziela, 19 stycznia 2025

14. tydzień - zimowo

Doświadczyliśmy trochę zimy tej zimy w Hiszpanii. Nie, śnieg u nas nie padał, ale noce były naprawdę zimne. To dane ze stacji meteorologicznych w pobliskim mieście. U nas było około 4 stopni.

W sieci się zaroiło od ośnieżonych zdjęć, bo na okolicznych górkach naprawdę napadało. To w okolicy Alicante: Sierra de Aitana
Zdjęcia z profilu Proyecto Mastral - El Tiempo en Torrevieja. Od nich także dowiedziałam się, że ostatni śnieg na plażach w Torrevieja był 18 stycznie 2017 i był to najpiękniejszy dzień w tym roku. Szczęśliwi Hiszpanie -  śnieg to u nich atrakcja raz na kilkadziesiąt lat!
Prognozy pogody mówią, że przyszły tydzień będzie cieplejszy. Temperatury znów wzrosną do 20 stopni i dobrze, bo brak mi jeżdżenia na rowerze.

sobota, 11 stycznia 2025

13. tydzień

Hiszpańska zima zmienną jest. W ciągu tego tygodnia mieliśmy i deszcz i wiatr i było zimno na początku tygodnia, a od czwartku mamy znów trochę lata. Dziś rano było pełne zachmurzenie, ale po 12 się rozpogodziło, a chmury poszły sobie nad morze.  Zapowiadali także silne wiatry, ale u nas nie wiało.  Zdjęcie z dzisiejszej wycieczki rowerowej - czwarta po południu - wyciągnęłam z szafy krótkie spodenki.

A z wycieczki wracaliśmy dość późno podziwiając kolorowy zachód słońca.
Od jutra następne ochłodzenie, ale i tak mamy lepiej niż rodacy z obfitymi opadami śniegu.

 

czwartek, 2 stycznia 2025

12 tydzień - już Nowy Rok

 Poświąteczny czas minął nam na spacerach 

oraz na biesiadowaniu.
Na noc sylwestrową mieliśmy ambitny plan przywitania Nowego Roku na plaży, nad morzem, ale natura te plany pokrzyżowała. Prawie cały dzień lało, a w nocy to mieliśmy nawet burzę z piorunami. W sumie padło ok 60 litrów wody na metr kwadratowy i nasz przedsionek zamienił się w dużą kałużę. Imprezy pod gołym niebem w okolicznych miasteczkach były odwołane i jak później się doczytałam w sieci to był to jeden z nielicznych deszczowych Sylwesterów w okolicy - ostatni taki zanotowano w 2010.  W zeszłym roku cieszyliśmy się bezdeszczową pogodą prawie cały czas, a w tym roku pada od czasu do czasu.

Wczoraj i dziś znów mamy słońce i tylko czekamy na wyższą temperaturę, bo na spacery trzeba ubierać się w cieplejsze kurtki.

A pomarańczom rosnącym przy drodze zimno nie przeszkadza i już zaczynają opadać. Widać ocieplenie klimatu, bo w poprzednich latach dojrzałe były dopiero pod koniec lutego.