Katedra jest ogromna, zbudowana na miejscu dawnego meczetu miała podkreślać zwycięstwo chrześcijaństwa nad islamem.
W środku zachwyciły nas podwójne organy
oraz główny ołtarz
Ale bardziej nam się podobały włoskie renesansowe kościoły.
Obeszliśmy katedrę w koło
podziwiając wysokość i misterne kolumienki.
A potem zagłębiliśmy się w wąziutkie uliczki ze straganami - pewnie pozostałość po średniowiecznej Granadzie.
Było kolorowo i różnorodnie: i lampy, i torebki, i kapcie skórzane, ceramika, szisze, paciorki, i chusty, i szaliki, shkienki, pantalony .... i jeszcze ze 100 innych różnych rzeczy. Ciekawa jestem ile z nich jest "made in china"?
Jutro ruszamy na dalsze zwiedzanie Granady, a Alhambrę mamy zabukowaną na czwartek.
Pamiątki? Pamiętam jak w Sarajewie, na Bascarsiji czyli słynnym bazarze położonym na starówce podejrzałem sterty "oryginalnych" wyrobów wypakowywanych z pudeł z napisami "made in china".
OdpowiedzUsuńMyślę, że tu jest podobnie.
Pewnie tak, a potem narzekają na bezrobocie!
OdpowiedzUsuń