Ćwiczymy się w nic nie robieniu - tak jak większość okolicznych emerytów na kampingu. Choć dziś by stłumić wyrzuty sumienia, pojechaliśmy do sklepu oddalonego o 5 km by zrobić zakupy. Na obiad kupiliśmy hiszpańską wołowinkę na grila (zabiłem byka, cóż to dla mnie byk....) i teraz znów się byczymy (po tej wołowince, no i butelce dobrego winka). Pogoda robi się coraz bardziej hiszpańska, dziś biegałam w krótkich spodenkach i z krótkim rękawkiem, choć słońce jest takie troszkę zamglone.
Większość emerytów rezydujących tutaj wspomaga się elektrycznością w rowerach, ale dużo osób jeździ takimi pojazdami:
To jest wersja dwuosobowa, są też jedno osobowe, bardziej lub mniej komfortowe.
Młodsi próbują modele bardziej XXI wieczne.
My tradycyjnie na rowerkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz