Wróciłam do pisania. Ostatni tydzień był pod znakiem leczenia mojego przeziębienia, więc nie ruszaliśmy się z kampingu a i pogoda była taka trochę nie hiszpańska. Jak świeci słońce to można się opalać, ale wiatry są dość chłodne, to i najlepiej siedzieć w zaciszu.
Wczoraj przyjechaliśmy do Benidorm - to takie miasto na wybrzeżu Costa Blanca, przeważnie turystyczne. Jest tu chyba z 50 kampingów (w sezonie) i mnóstwo hoteli i apartamentowców. Istna Mekka dla turystów lubiących tłok. Objeździliśmy wszystkie 3 ACSI kampingi i odjechaliśmy z kwitkiem - wszystkie miejsca były na nich pozajmowane. Zdesperowani zaczęliśmy szukać miejsca na innych i okazało się, że znaleźliśmy kapming z ceną 15 euro, całkiem przyzwoity i chyba jedyny w okolicy na którym nie ma Niemców! Większość to Anglicy, a i jest też jeden kamper z Norwegii.
Dziś na niebie nie ma żadnej chmurki, słońce aż parzy, ale temperatura na zewnątrz tylko 15 stopni. W południe pojechaliśmy na szybkie zakupy w kurtkach, ale obok ludzie chodzili w krótkich spodenkach i bluzkach. Chcemy tu posiedzieć kilka dni, bo jest gdzie pojeździć rowerami. Cieplej ma się zrobić pod koniec tygodnia, więc więcej zdjęć będzie później. A dziś tylko kilka drapaczy chmur majaczących gdzieś na horyzoncie. Benidorm słynie z skyscraperów postawionych tuż przy plaży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz