niedziela, 9 października 2016

W czwartek miała być wycieczka do Agropoli, ale pogoda stanęła na przeszkodzie. Przez cały dzień a to padało, a to świeciło słońce, więc na zmianę opalaliśmy się lub chowaliśmy pod markizę. W nocy z czwartku na piątek przeżyliśmy solidną burzę, taką z piorunami i wielką ulewą. Nad ranem wysiadł prąd i zniknął internet. A w piątek morze wyglądało tak:
Co ciekawe nad samym brzegiem było cieplej niż na kempingu kilkanaście metrów dalej. Chyba morze miało wyższą temperaturę więc działało jak wielki kaloryfer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz