środa, 29 stycznia 2020

Jest coraz cieplej a dziś nawet można było jeździć rowerami na krótki rękawek tak więc korzystamy z ładnej pogody i jeździmy sobie po okolicach kempingu.
Wczoraj pojechaliśmy trochę dalej samochodem - wyprawa do sklepu kamperowego po chemię i w poszukiwaniu solidnego parawanu. Ale parawanu nie kupiliśmy, bo jedyny model, który był w sklepie był brzydki i nie podobał się nam. Kupiliśmy za to dodatkowe rurki odciągowe do naszego parawanu i Zenek przygotował kącik do opalania.
A dziś mieliśmy wspólny lunch na mieście z grupą norwesko-brytyjską uczącą się hiszpańskiego. I oczywiście była paella w czterech różnych  odsłonach: z owocami morza, z kurczakiem, wegetariańska i mieszana kurczakowo-morska.
Moja wyglądała tak i choć miała oczy, to krewetki nie uciekły z talerza.
Za tydzień jedziemy całą studencką grupą do winiarni i w planie oprócz zwiedzania jest degustacja różnych rodzajów win. Oj, będzie się działo!

piątek, 24 stycznia 2020

Pogoda nam się poprawia z dnia na dzień. Rano pojechaliśmy po oliwki na piątkowy market w Torrevieja i po drodze widzieliśmy kwitnący brzoskwiniowy sad.  Tak więc  po obiedzie wybraliśmy się na wycieczkę rowerową w poszukiwaniu oznak wiosny. I faktycznie na łąkach i ugorach pojawiły się kwiatki. Popatrzcie
Nawet kaktusy zaczęły już pączkować.
A morze się uspokoiło i znów jest niebieskie, a nie szaro-brązowe.
W następnym tygodniu ma być cieplutko, powyżej 20 stopni, to sobie pojeździmy więcej rowerami.

wtorek, 21 stycznia 2020

Gloria cd

Padało wczoraj cały wieczór, a w nocy o trzeciej, a potem o siódmej rano mieliśmy prawdziwą burzę, taką z piorunami i ulewnym deszczem. Czasami padał też grad, dobrze, że drobniutki, to i szkód żadnych nie poczynił. Zenek się cieszył, że mu deszcz umyje auto i przyczepę, ale to tak niestety nie działa. Auto po wyschnięciu było tak samo zakurzone jak wcześniej, a może i nawet bardziej brudne.
Pojechaliśmy dziś popatrzeć jak wygląda Rio Seco, czyli Sucha Rzeka. I jak widać na obrazku wcale nie jest sucha, choć po plaży można było suchą nogą przejść.
Ale największą niespodzianką okazał się kanał burzowy, który normalnie jest ciągiem spacerowo-rowerowym, a dziś okazał się rwącą rzeką. Po lewej stronie zdjęcia zabrudzenia pokazują stan wody w nocy, gdy była ulewa.
A zniszczenia tej ścieżki powstały we wrześniu, gdy te tereny były zalane poprzednią nawałnicą. Jak widać do tej pory nie udało się naprawić wszystkich zniszczeń, a znów pewnie są następne.
Około pierwszej pokazało się słońce i mam nadzieję, że padać już nie będzie. Teraz czekamy na ocieplenie i powrót lata.

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Gloria

To ładne imię nadano burzowemu sztormowi, który wczoraj przeszedł nad naszymi okolicami. Pod wieczór zrobiło się deszczowo
a potem zaczęło wiać. Apogeum wiatru było w nocy, około 4 nad ranem - w porywach 110 km/h. Szkód żadnych nie zanotowaliśmy dzięki solidnym przygotowaniom dzień wcześniej. Jak pisałam, Zenek "pozabijał" wszystkie śledzie i dodatkowo założył pasy sztormowe, tak więc wiatr nas nie ruszył.
Nad ranem przestało padać, to koło południa pojechaliśmy nad morze - plaże zniknęły i choć fale zbyt duże nie były to i tak podmywały nadbrzeżne skałki
I jak zaczęłam pisać to wróciły opady deszczu, a przez moment nawet padał grad.
Przeglądając miejscowe strony internetowe można pooglądać szkody jakie Gloria narobiła. W Torrevieja pozalewała nabrzeżne bulwary, niedaleko nas w El Mojon jest powódź i zamknięte są miejscowe drogi, a w okolicach Murcji zamknięte są autostrady z powodu opadów śniegu. Chyba u nich też służby drogowe mają opóźniony zapłon, choć bardziej to z powodu braku sprzętu do odśnieżania. Prognozy pokazują opady deszczu na dziś, w nocy i jutro przez cały dzień i dobrze, że temperatury na dworze są w okolicach 10 stopni, to chyba śnieg nie spadnie.

sobota, 18 stycznia 2020

Truskawki

Na ostatnich zakupach trochę zaszaleliśmy (3,2 eu za 1/2 kg) i kupiliśmy sobie truskawki - o dziwo były bardzo truskawkowe i słodkie, tak więc przerobiłam je dziś na pierogi. I to był pyszny obiadek (mniam, mniam).
 Od czasu do czasu trzeba ugotować coś nieoczywistego, bo makaron też się może znudzić. Wczoraj wymienialiśmy butlę gazową od gotowania i okazuje się, że jedna 11kg butla wystarcza na prawie 3 miesiące gotowania obiadów i wody na herbatę/kawę. Czasami używamy też kuchenki indukcyjnej, ale to tylko wtedy, gdy chcę coś szybko doprowadzić do wrzenia, bo indukcja jest zdecydowanie wydajniejsza.

Na jutro prognozy pogody zapowiadają silny wiatr - w porywach do 90 km/h - więc Zenek będzie pilnował przedsionka, by nie odfrunął. Śledzie zostały dzić ponownie dobite, tak dla pewności.  Ma też padać, a fale na morzu mają mieć 4 m wysokości. Dobrze, że jesteśmy trochę dalej od morza, to do nas nie dopłyną. Może pojedziemy na sesję fotograficzną, jeśli warunki nie będą zbyt extremalne.

piątek, 17 stycznia 2020

Dziś na stronie kempingowej Hiszpanie zamieścili filmik sprzed 3 lat z komentarzem "My dalej jesteśmy w Pilar de la Horadada, a nie w Finlandii" albowiem na filmie pokazany był padający śnieg i kampery zasypane cieniutką warstwą śniegu.  Z tego co pamiętam, to rzeczywiście było tu jednodniowe załamanie pogody 3 lata temu - pod tym linkiem można sobie oglądnąć:

https://www.facebook.com/lomonteresort/videos/1308565895872462/

ale my nadal cieszymy się ładną pogodą. W nocy temperatury są w okolicach 5-7 stopni, w dzień jest na tyle ciepło, że można chodzić na krótki rękawek. Dogrzewamy się gazowym piecykiem i średnio jedna butla wystarcza nam na 4 tygodnie. W dzień w przedsionku mamy tropiki jak świeci słońce i nawet trzeba robić przewiew, by wytrzymać.
W środę wróciły lekcje hiszpańskiego i to na słodko, bo pani lektorka przyniosła Roscon de Reyes.
Jest to tradycyjne ciasto jedzone w święto Trzech Króli. W zasadzie jest to drożdżowa buła z ładnym przybraniem i dwoma niespodziankami w środku: pierwsza to figurka króla, druga to bób. Jeśli trafisz na figurkę, to jesteś królem Bożego Narodzenia i wszyscy ci powinni usługiwać, jak trafisz ziarnko bobu to zdecydowanie masz przegrane - płacisz wszystkie świąteczne rachunki.  Co kraj to obyczaj.
W lutym grupa studiujących jedzie na wycieczkę i na razie prowadzony jest plebiscyt gdzie będzie wyjazd. W puli jest skalne sanktuarium, wyspa Tabarca, jaskinie, umocnienia militarne i bodega, czyli winiarnia. I zgadnijcie, która lokacja cieszy się największym powodzeniem wśród Norwegów?
Ja chcę na wyspę, ale Zenek mówi, że winiarnia to jednak najlepszy wybór. Zobaczymy.
A w bulwarowych palmach już uwijają się dzikie papugi - ciężko je wypatrzeć, bo małe i zielone, za to słychać je już z daleka.

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Trzech Króli

W Hiszpanii okres świąteczny kończy się 6 stycznia, na Trzech Króli. A najbardziej wyczekiwana przez dzieci jest parada zorganizowana na ich przywitanie. W czasie całej parady cukierki sypią się jak płatki śniegu i co bardziej zdeterminowane dzieciaki mogą ich nazbierać kilka kilogramów.
Wybraliśmy się wczoraj po obiedzie do Torrevieja popatrzeć jak Trzej Królowie przybywają, ale i na kempingu mieliśmy królewską "wizytę" i też były cukierki, co cieszyło dzieci.
 W Torrevieja pochodziliśmy sobie po nadbrzeżnej promenadzie, odwiedziliśmy świąteczny market, wypiliśmy piwko i poszliśmy zająć strategiczne miejsce do obserwacji całego pochodu. A potem czekaliśmy i czekaliśmy i czekaliśmy.....a całe towarzystwo bardzo powolutku organizowało się, bardzo despacito. W końcu głośne wybuchy petard obwieściły przybycie barki z Trzema Królami
 bo w miastach i miasteczkach nad morzem, królowie przybywają drogą morską.
Cieszyłam się, że będą ładne zdjęcia, bo pogoda była doskonała, ale słońce coraz bardziej chowało się za marinę, a pochód jak stał tak stał.
I wreszcie gdy królowie wymościli się na swoich platformach, wszystko ruszyło (też powolutku) w rytm świątecznych piosenek. No to popatrzcie:
Jako pierwszy jechał pociąg pełen cukierków i pudeł z prezentami
potem Guardia Civil i było nawet kilku żandarmów z długą bronią.
Potem rzymscy żołnierze na koniach sztuk 4 - a koniki były szkolone do pokazów, więc bardzo ładnie tańczyły do "Jingle bells"
Następnie rzymska gwardia i jakiś imperator na platformie (nie bardzo wiem jak go historycznie umiejscowić)
dalej stajenka z Maryją, Józefem i Dzieciątkiem
i następnie zespół taneczny zombi, który poprzedzał pierwszego z królów.
Królowie jechali każdy na swojej platformie i każdy miał swoją muzykę.
Drugiego króla zapowiedział zespół tancerzy ognia
a i trzeci z królów miał swój zespół, który nam się podobał najbardziej
zespół ten zamykał cały pochód: bum, bum bum-bum-bum.....
Wieczorem zrobiło się bardzo zimno, więc trochę zmarzliśmy, ale warto było popatrzeć i posłuchać.

środa, 1 stycznia 2020

1 stycznia

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, a przede wszystkim zdrowia.
U nas bez zmian, choć pogoda troszkę się zmieniła, jest chłodniej i chyba się zaczęła hiszpańska zima. Nie żeby padał śnieg (haha), ale w nocy temperatury są w okolicach 9 stopni, a w dzień ok 18. Ale w przedsionku nadal jest letnio jak świeci słońce.
Dziś w ramach aktywności fizycznej pojechaliśmy rowerami nad morze licząc na spotkanie noworocznych morsów, ale chyba wszyscy odsypiali szaleństwa sylwestrowej nocy. Morsów niestety nie było, trochę ludzi spacerowało po promenadzie, a na plaży brak było chętnych do opalania.
Odkryliśmy za to ruiny rzymskiego domu z drugiego wieku ubiegłej ery, niestety prawie zatopione w morzu. 
Zmiany linii brzegowej na przestrzeni wieków są zagadką - we Włoszech widzieliśmy ruiny starożytnych portów oddalone o kilometr od obecnej linii brzegowej, a tu odwrotnie. 
W marinie odkryliśmy też nietypową choinkę - jeszcze z prezentami, bo tu prezenty dostaje się na Trzech Króli. To chyba araukaria wyniosła, ale nie jestem pewna.
Ciekawa jestem, kto będzie się wdrapywał na czubek po te prezenty, bo marina w zimie wygląda na wymarłą.