W niedzielę pojechaliśmy na targ staroci - choć może raczej należało by go nazwać targiem rupieci. Zenek kupił sobie lampkę stołową za całe 1 euro, a ja miskę na owoce za 1,50. Handel odbywa się prosto z ziemi i praktycznie można tam znaleźć wszystko - była nawet proteza lewej nogi. Poniżej kilka zdjęć
I tradycyjnie oglądających było więcej niż kupujących. Szafka na pierwszym zdjęciu to nawet fajny patent na kącik do prasowania - dla tych co jeszcze prasują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz