czwartek, 14 marca 2019

Na kempingu duży ruch - większość zimujących zbiera się do domów. Zwijanie obozowiska to cały rytuał - przeważnie rozłożony na dwa tygodnie. Pochodzi taki turysta dookoła swojej parceli, a to umyje jedną ścianę przedsionka, a to zlikwiduje kawałek podłogi, a po kilku chwilach zmęczony siada, bo akurat jacyś goście przyszli nie w porę i trzeba się napić, w końcu upały coraz większe. Po południu przeważnie jest kolejna imprezka pożegnalna, a następnego dnia znów coś się tam wymyje, i poskłada na kupkę. Większość tutejszych przyczep jest odwożona do przechowalni, a ci którzy są kamperami to mają wynajęte piwniczki i tam oddają na przechowanie lodówki, pralki, szafy i szafeczki. No bo po co to wozić tam i z powrotem, jak w domu te rzeczy są niepotrzebne.
A wczoraj znów byliśmy na kampingowej paelli i tym razem smakowała nam lepiej, może dlatego, że można było sobie pogadać po polsku - Ina i Marian delektowali się jedzonkiem razem z nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz