Teraz mamy burzę z piorunami. Zbierało się cały dzień, to znaczy chmury po niebie chodziły, co rusz zakrywając słońce, ale burza przyszła dopiero o zmierzchu. I leje, tak że nawet satelita nie odbiera sygnału.
Od wczoraj nie mamy też kempingowego internetu, bo rano panowie na parkingu montowali elektryczną stację ładowania samochodów i chyba przy okazji przerwali światłowód. Ciekawe kiedy naprawią!
Mamy za to czas, by śledzić życie kempingowe i tak w poniedziałek odwiedziliśmy namiot, w którym była namiastka Octoberfest. Chmielu tu w okolicy co prawda nie ma, ale jest 3-ci filar niemiecki, więc ochotników na dobre piwo też się trochę znalazło. Kilku z nich nawet przywiozło tradycyjne stroje, co widać na zdjęciu.
Naprzeciwko nas zainstalował się już pan, który też był tu dwa lata temu, tylko tym razem jest sam, bez żony. A dwie parcele dalej rozstawiła się z przyczepą para ze Szwecji - też dwa lata temu byli na tym samym miejscu. Ciekawe, czy po prawej i lewej stronie od nas też będą ci sami ludzie.
Szykujcie się na przyjazd Antoniego z Iloną.
OdpowiedzUsuńSzykujemy się, płyny już się chłodzą. Jutro nastąpi ta wiekopomna chwila, jak dojadą.
UsuńDojadą, dojadą. Dzisiaj miło spędzają czas w okolicy Walencji - to tylko trochę ponad 200 km.
OdpowiedzUsuńJuż się cieszymy.