poniedziałek, 26 grudnia 2022

I po świętach....

Dziś będzie mały remanent z ostatnich dni. A działo się dużo! Zakupy, spotkania ze znajomymi, gotowanie przedświąteczne wypełniły nam dni przed świętami. Wigilia była bardzo udana,

a kolacja składała się z mnóstwa pyszności i tylko chyba zabrakło naszego polskiego karpia, ale został godnie zastąpiony smażoną doradą i okoniem morskim. Oprócz tego był łosoś zapiekany w szpinaku, dwie sałatki śledziowe (w polskim sklepie były matiasy, choć o cenie lepiej nie wspominać), sałatka krabowa i tradycyjna jarzynowa i rybka po grecku. Dodatkowo była kapusta z grzybami oraz barszcz z grzybowymi ravioli, a na koniec tradycyjny kisiel żurawinowy i przepyszny piernik z bakaliami. Jedzonko kończyliśmy jeszcze na następny dzień, bo wszystkiego nie dało się zjeść. 

Pogoda od tygodnia nas rozpieszcza. Znów zrobiło się ciepło, ja wróciłam do krótkich nogawek w spodniach i nawet Zenek często chodzi w samym T-shircie. Niebo przeważnie jest bezchmurne choć czasem pokazują się fantazyjne chmury, a może to ufo?

W pierwszy dzień świąt pojechaliśmy rowerami w kierunku Torrevieja, by spalić choć trochę zjedzonych kalorii. Ludzi na plaży nie było za dużo, widać inflacja dopadła też Hiszpanów, ale było dość dużo spacerujących rodzin z małymi dziećmi, no i takie widoki.
Dziś natomiast pojechaliśmy w drugą stronę w kierunku Lo Pagan
i tym razem pojechaliśmy do mariny. 
Marina jest duża i co chwilę przypływały jakieś jachty, a inne wypływały, czyli mimo zimy ruch jest spory. Czynny też był port rybacki i akurat rozładowywali złowione tuńczyki prosto na samochód.
A wracając udało mi się sfotografować flaminga - szkoda tylko, że akurat uciął sobie drzemkę i nie chciał pokazać dzioba choć czekałam dłuższą chwilkę, by się obudził.
I na koniec jeszcze jeden morski widoczek. W tym tygodniu też ma być pogodnie, więc pewnie pojedziemy na jakąś dalszą wycieczkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz