Dziś opuściliśmy Chorwację z
postanowieniem, że jeszcze tu wrócimy, by zwiedzić sławne i mniej
sławne miejsca. Tym razem, niestety, inne były założenia pobytu w
Chorwacji, a i temperatura nie zachęcała do jakiejkolwiek
aktywności. Odpoczynek na plaży jest OK, ale już się cieszę na
czekające na nas włoskie miasteczka. Drogę z Puli do Grado
postanowiliśmy pokonać omijając drogi płatne. Najbardziej
hardkorowo było pomiędzy Słowenią a Włochami – krótki
kawałek miejscami o nachyleniu 20% zarówno w górę jak i w dół -
niestety nie mam zdjęć – trzymałam się siedzenia i odmawiałam
zdrowaśki! Jutro będzie relacja ze zwiedzania Grado – miasteczka
położonego w lagunie i troszkę podobnego ponoć do Wenecji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz