Dziś można oglądać resztki murów obronnych średniowiecznego miasta oraz jak zwykle dużo kościołów i kilka budynków publicznych zwanych po włosku "palazzo".
Oglądnęliśmy resztki po rzymskim amfiteatrze - jest niewiele miejsc gdzie amfiteatry zachowały się nienaruszone. Historia uczy, że były składem budowlanym dla przyszłych pokoleń, a skoro nikt nie organizował igrzysk, to i amfiteatr nie był potrzebny.
Odwiedziliśmy Piazza Grande,
romański kościół Santa Maria della Pieve z XIV-wiecznym ołtarzem
oraz katedrę, ale nie mam zdjęć, bo mi się bateria w aparacie rozładowała niestety. Katedra jest naprawdę wspaniała, polecam strony internetowe - po wpisaniu w google Duomo di Arezzo będziecie mogli pooglądać te cuda.
Chodząc po mieście natknęliśmy się na kilka instalacji ze starych książek i czasopism
oraz z ubrań
Nie udało mi się dowiedzieć po co te instalacje, ale wcześniej w Arezzo był Turniej Saraceński i festiwal miodu, więc może to pozostałości po tych imprezach.
W piątek pojechaliśmy dalej, w okolice Sieny. Po drodze zrobiliśmy zakupy: wino, makaron, świeże owoce i warzywa, a weekend postanowiliśmy spędzić na odpoczynku (?) od zwiedzania, więc siedzimy sobie na kempingu w Murlo, opalamy się, czytamy, oglądamy tv. Rano poszliśmy na spacer po okolicy - jest tu dużo winnic i gajów oliwnych, a tak wygląda vino rosso na krzaku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz