Znów jesteśmy on-line, więc uzupełniam blogowe wpisy.
W poniedziałek dojechaliśmy do Orvieto, które zwiedziliśmy sobie we wtorek. Były dwa cele: Jarek chciał zwiedzić podziemia, a Zenek miał ochotę na porchettę, czyli bułę z pieczoną świnią. Oba cele zostały zrealizowane, a my z Lucyną pracowałyśmy jako damy do towarzystwa. Jak zwykle zachwycaliśmy się frontem katedry, który jest chyba najładniejszy ze wszystkich włoskich kościołów.
A przed katedrą stał wojskowy samochód z żołdakami z długą bronią i pilnowali czy wszystko jest w porządku. Tu na zdjęciu widać zmianę warty - była akurat 12 godzina, więc nowi żołnierze przyjechali zluzować starych. Podobny samochód widzieliśmy raz na parkingu przy autostradzie, widać Włosi używają wojska do pilnowania ulic przed zamachami.
Kilka dodatkowych zdjęć z Orvieto - lawendowy sklep i urocza uliczka
oraz widok na okolicę
Jak wyglądają podziemia, to z grubsza wiem. Nawet jak się po nich łódką pływa, bo tydzień temu pływałem. W Górach, Tarnowskich zresztą.
OdpowiedzUsuńAle świnia z bułą?
Może jakieś zdjęcie?
Zdjęcia nie ma! Buła została szybko zjedzona, mi się udało dostać ze dwa gryzy! I była naprawdę dobra.
OdpowiedzUsuń