niedziela, 10 października 2021

A w Hiszpanii ciągle lato.

 Już jesteśmy na miejscu i teraz odpoczywamy po iście herkulesowej pracy związanej z rozbijaniem obozu.

 Ale po kolei. Drugiego dnia we Francji mieliśmy przedsmak ciepełka, które na nas czeka w Hiszpanii. Nocowaliśmy na fajnym kempingu La Grange Neuve obok parku safari, ale okazało się, że w tym parku to były 2 strusie, jeden bawół, około 10 antylop i dwa dromadery - a przynajmniej tylko tyle widać było zza kempingowego płota.  Ale kemping fajny i do wieczora całkowicie zapełnił się przejeżdżającymi emerytami.


Hiszpania powitała nas słońcem i tradycyjnie wiatrami na granicy, ale zbyt mocno tym razem nie wiało.

Pierwszy nocleg zrobiliśmy w Peniscoli na kempingu Los Pinos, zajmując jedno z nielicznych wolnych miejsc, zjedliśmy w kampingowej restauracji obiado-kolację i w następnym dniu zameldowaliśmy się w Lo Monte. 

Zenek najbardziej obawiał się o stan przyczepy po półtorarocznym parkowaniu na świeżym powietrzu. Ale okazało się, że przyczepa jest w doskonałym stanie - koła miały powietrze, ściany boczne w miarę czyste, tylko dach wyglądał na trochę zabrudzony. Poprosiliśmy więc obsługę o zaciągnięcie przyczepy na stanowisko i zaraz po pysznym obiadku (zjedzonym w knajpce) zabraliśmy się za jej rozpakowanie. Do wieczora udało nam się powynosić wszystkie rzeczy, uruchomić rowery i ustawić przyczepę na docelowym miejscu. Pierwszą noc spędziliśmy jeszcze w kamperze, bo czasu już nie starczyło na posprzątanie środka.


A w piątek ja posprzątałam środek, a Zenek zajął sie kompletowaniem śledzi i kołków do postawienia przedsionka. Wieczorem urobieni po łokcie mieliśmy koniec.


W sobotę rano chcieliśmy zrobić zakupy w miejscowym markecie, ale okazało się, że Hiszpanie świętują i nawet sklepy mają pozamykane. Obeszliśmy się więc smakiem na świeże warzywka i na obiad musiałam zrobić makaron z sosem z pomidorów, który mieliśmy na stanie w kamperze. 
Resztę soboty i dziś w niedzielny poranek udało nam się poprzenosić wszystkie ciuchy i inne rzeczy z kampera, tak więc mamy koniec roboty i można ogłosić dolce far niente, jak mawiają Włosi.
  

2 komentarze:

  1. Dzisiaj przypomniałem , że jesteście w drodze. Zazdraszczam , ale też Wam gratuluję. U nas trochę zimniej 3 do 10 Celsjusza i trochę pada, zapowiadają przymrozki więc pozostaje wmawiać sobie , że jest fajnie, Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wmawianie czasem pomaga. Słoneczka życzę i lepszej pogody.

      Usuń