Znów mamy miasteczko na okrągło - tylko, że tym razem starsze i nie będące twierdzą. Ruszyliśmy rano na piechotę, pochodziliśmy w kółko i wróciliśmy na kemping i cała trasa wyniosła 5 kilometrów.
Nie wiem ile domów jest w środku, ale na pewno nie ma dwóch takich samych. Zrobiłam mnóstwo zdjęć, więc teraz będzie galeria:Jak widać, mimo kompletnie wybrukowanych uliczek, jest tu dużo kwiatów i roślin pnących.Warto też czasem spojrzeć do góry i przyglądnąć się szczegółom konstrukcyjnym.I czasem wypatrzeć drobiazgi świadczące o życiu miasta.Odwiedziliśmy też kaplicę poświęconą papieżowi Leonowi IX który urodził się w miasteczku. Jest jego pomnik w środku przed kaplicą i domem w którym się urodził.Miejsce to powstało już w VIII wieku jako ośmiokątny warowny zameczek, przebudowywane w następnych latach, a w XIX dobudowano kaplicę dla uczczenia papieża.
I jeszcze akcent nowoczesności w tych wiekowych murach - klimatyzator (nie licząc anten satelitarnych umocowanych na dachach). To była uliczka wewnętrza, techniczna, a od frontu tego budynku był sklepik z pamiątkami.Nie zapomnieliśmy zaglądnąć do kilku sklepów z pamiątkami. Większość to niestety wyroby chińskie, ale ceny całkiem turystyczne.
Kupiliśmy w Obernai 2 małe metalowe i malowane tace na ciasteczka płacąc po 3,5 EUR za sztukę - tu takie same były po 6,8 EUR. Tak więc pooglądaliśmy i poszliśmy dalej.