Tak uroczo wygląda miasteczko w swojej historycznej części. Pochodziliśmy nie tylko po głównych ulicach, ale także pozaglądaliśmy w wewnętrze podwórka, które też są zadbane i często wykorzystywane jako kawiarnie czy butiki. Sklepów dla turystów jest z resztą bardzo dużo, a nas najbardziej urzekł sklep z ozdobami bożonarodzeniowymi - na początku lata! Bombki można sobie kupić! Jupiii!
W sklepach z pamiątkami jest dużo wyrobów z rysunkiem bociana. Okazuje się, że bociek jest symbolem Alzacji i wszystkie francuskie boćki tu mieszkają i stąd pochodzi legenda, że bociany przynoszą dzieci.
Odwiedziliśmy także katedrę Św. Piotra i Pawła i tam najbardziej podobały nam się witraże.
Chodząc po starych miasteczkach warto zwracać uwagę na szczegóły. W Obernai wypatrzyliśmy dużo studni - prawie każde podwórko miało swoje źródło wody i do dziś widać lustro wody, choć pewnie nikt z nich nie korzysta.Ciekawe były też szczegóły konstrukcyjne domów czy ich ozdoby:
Zwiedzanie zakończyliśmy smacznym obiadem. Chcieliśmy zjeść w tej restauracjiw towarzystwie sympatycznych miśków, ale akurat zamykali kuchnię i musieliśmy poszukać innej.Jedliśmy tu i pilnował nas bociek - bo to gniazdo na budynku okazało się zamieszkałe. Na obiad wzięliśmy sobie mięsa marynowane w winie i pieczone z ziemniakami. Mięska były smaczne, bardzo mięciutkie, a potrawa podobna do naszego kociołka wiejskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz