Ale też od czasu do czasu pojawiało się białe miasteczko z górującym nad nim zamkiem
no i bardzo czerwone maki, które akurat zakwitły
W Kordobie zwiedziliśmy przepiękny meczet-katedrę La Mezquita.
Miejsce ma bardzo burzliwą historię. Na początku była tu rzymska świątynia, potem Wizygoci zbudowali bazylikę św. Wincentego, która została odkupiona przez ówczesnego emira Kordoby, a na jej miejscu zbudowano meczet. Meczet był budowany od 785 roku do X wieku, wielokrotnie przebudowywany i powiększany. W końcu Wielki Meczet miał 544 kolumn, 18 filarów przy fasadzie i 44 filary wewnętrzne, a jego powierzchnia to 23 tysiące mkw.
W XIII wieku Kordobę odzyskali chrześcijanie i przekształcili meczet w kościół. Pierwsze zmiany były delikatne, ale każdy z kolejnych panujących musiał coś dodać i tak w 1523 zaczęto budować gotycką katedrę w środku sali modlitewnej meczetu - wybudowano świątynię w świątyni!!!! Gdy cesarz Karol V zobaczył gotową katedrę stwierdził, że zniszczono coś co było jedyne w swoim rodzaju, aby postawić coś, co można zobaczyć wszędzie. Ale może dzięki temu meczet nie został całkowicie zniszczony.
Powyżej, na planie te kropeczki to kolumny, a obiekty 16, 17, 18 to właśnie katedra - ołtarz i chór
I jeszcze skarb - wielka monstrancja do dziś używana w różnych procesjach.
Zdjęcia zrobiłam trochę kiepskie, resztę możecie sobie oglądnąć tu:
http://www.catedraldecordoba.es/visita/index.html
Katedra z zewnątrz
i dziedziniec wewnętrzny, orginalnie wysadzony palmami, dziś rosną tu drzewka pomarańczowe - widać też dzwonnicę przerobioną z minaretu.
Potem pomaszerowaliśmy jeszcze na Puente Romano, czyli rzymski most
oraz zwiedziliśmy twierdzę Alcazar, częściowo w ruinie ale za to z ładnymi ogrodami.
Reszta relacji jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz