Weszliśmy już w hiszpański rytm i staramy się, by jedynym problemem było w którą stronę pojechać na rowerze - w prawo, czy w lewo albo co ugotować na obiad. Na zakupy jeździmy rowerami - dziś pojechaliśmy do Lidla w sąsiedniej miejscowości San Pedro del Pinatar, a w piątek Zenek odkrył, że w miejscowym Aldim są świetne wina. Każdy z supermarketów ma swoje plusy i minusy, ale jeżdżąc rowerem, można w każdym kupić to co się lubi.
W sobotę i w niedzielę w Pilar de la Horadada znów dużo się działo w ramach obchodów świąt patronalnych - cokolwiek to znaczy, ale fajne jest to, że wszyscy uczestniczą - od dużych do małych.
W sobotę przez główną ulicę szła parada platform - Gran Desfile de Carrozas. Nie poszliśmy, bo akurat w internecie oglądaliśmy koncert piosenki turystycznej z uczelnianej auli w Zielonej Górze, ale jest relacja filmowa z tych platform, to można sobie popatrzeć: https://www.youtube.com/watch?v=Dk0Ti6Em5LI
W sumie tanecznym krokiem szło aż 25 różnych grup, co jak na taką małą gminę jest niebywałe!
Za to w niedzielę pojechaliśmy na oglądanie przejazdu bryczek i koni - tutaj nazywa się to ROMERIA i w dosłownym tłumaczeniu znaczy - pielgrzymka. Taka najsłynniejsza romeria w Hiszpanii odbywa się w miasteczku Roccio i tam potrafi się zjechać ok 2 milionów osób. ( jest wpis, bo byliśmy w Roccio w 2015, a relację można znaleźć tu: https://anna-i-zenek.blogspot.com/2015/05/el-rocio-byo-celem-naszego-nastepnego.html).
Poniżej kilkanaście zdjęć z Pilar - cały przejazd otwierał ogier chyba największy jakiego widziałam
Potem były bryczki duże i małe:Następnie prezentowały się koniki bez bryczek, za to z jeźdźcami - i niektóre widać, że były układane do tanecznych kroków.Całość przejazdu zakończyła się na miejskim placu imprez sesją zdjęciową i popisami końskimi. Ostatnie zdjęcie podkradłam od profesjonalnego fotografa, bo mi nikt nie chciał tak pozować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz