środa, 9 października 2024

Barr, dzień drugi.

Dziś wreszcie nie padało. Po śniadaniu ruszyliśmy na dokładniejsze zwiedzanie miasteczka, i na początek zwiedziliśmy jedną z wielu kawiarni - pyszna kawa i ciastko zrobiły nam dzień. Odwiedzenie prawie wszystkich uliczek zajęło nam raptem ze 3 godziny, a w trakcie tego obchodu szukaliśmy restauracji gdzie można by było zjeść flammkuchen. Niestety to była porażka - dziś jest środa, a w środy większość lokali gastronomicznych jest nieczynna, jest po sezonie i turystów jak na lekarstwo, więc nie ma po co otwierać drzwi restauracji. Jedyne czynne lokale to fast food'y, takie z kanapkami i udało nam się znaleźć jeden z pizzą. Tak więc na obiad była pizza - nawet smaczna.

A teraz zdjęcia: to główna ulica ładnie udekorowana akcentami winobraniowymi

i ładne domy
większość z nich jest w budowie szachulcowej, choć niektóre zostały otynkowane i widać tylko drewniane elementy między piętrami.
Doszliśmy także do ratusza i bardzo mi się spodobały niebiesko-biało-czerwone rośliny - we francuskich barwach narodowych - rosnące przed budynkiem.

W Alzacji nie mogło także zabraknąć bocianiego akcentu - jest tu również ulica Bociania, choć same ptaki to już pewnie w Afryce albo w Hiszpanii.
Natrafiliśmy też na małą rzeczkę, która częściowo płynie pod ziemią, pod domami i tylko słychać szum wody jak się przechodzi obok. Na zdjęciu widać wodę, a po drugiej stronie ulicy już nie ma co fotografować.
Na koniec panorama - południowo-zachodnie stoki są całe w winnicach i gdzieniegdzie było widać jeszcze zbierających winogrona.
Jutro jedziemy dalej, do Orange oglądać rzymski amfiteatr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz