piątek, 11 października 2024

Orange - dzień zwiedzania.

 Do pooglądania w Orange jest rzymski teatr, katedra, łuk triumfalny i kilka uliczek i placyków w środku miasta.

No to o teatrze: powstał w I w.n.e za rządów Augusta i był używany do propagowania kultury rzymskiej wśród miejscowej ludności, a także do odciągania ich od działalności politycznej. Najbardziej charakterystyczną częścią teatru jest fasada zewnętrzna która jest długa na ponad 100 metrów i wysoka na 37 metrów.

Od środka wygląda to tak:
Do czasów współczesnych dotrwało niewiele zdobień, raptem kilka kolumn, ale według historycznych przekazów całość sceny była bogato zdobiona mozaikami i kolumnami. Jak się doczytałam w necie, taka wysoka ściana za sceną była potrzebna do odpowiedniej akustyki, no bo dawniej przecież nie mieli elektrycznego nagłośnienia. Dziś w tym teatrze są organizowane festiwale i przedstawienia teatralne. Część dla publiczności jest całkowicie współczesna, a rekonstrukcja całości zaczęła się w 1825 roku. Teatr w starożytności przestał działać w IV wieku, gdy Cesarstwo Rzymskie chyliło się ku upadkowi i  kościół katolicki zabronił wystawiać nieucywilizowane widowiska, a potem co lepsze kawałki kamienia zostały zrabowane do innych budowli.  Przed renowacją wyglądał tak:
Wdrapaliśmy się aż na szczyt widowni i również pochodziliśmy po wewnętrznych korytarzach, zaglądając do kamiennych komnat. Dziś są w nich edukacyjne wystawy opowiadające o życiu w dawnych czasach. W jednej z komnat był fast food
do złudzenia przypominający te z Pompei i nie wiadomo czy jest to historyczna rekonstrukcja, czy urządzenie współczesne - na przykład do lodów czy napojów - bo przecież koncerty są tu dość częste. Po zdobyciu korony widowni mogliśmy podziwiać panoramę miasteczka, choć krótko, bo strasznie wiało.

Następnie odwiedziliśmy pobliskie muzeum Sztuki i Historii - malutkie bardzo, z jedną salą rzymskich artefaktów
i kilkoma salami z obrazami i przedmiotami codziennego życia sprzed kilku wieków.
Potem trafiliśmy na obiad - dziś bez żadnych szaleństw - był makaron we włoskiej knajpce i poszliśmy oglądnąć katedrę z 1208 roku
i na koniec kolejną starożytność - Łuk Tyberiusza, który wyznaczał jedną z dróg wejścia do miasta. I tu ciekawostka - Orange po rzymsku nazywało się Arausio.
Jutro już będziemy w Hiszpanii.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz