niedziela, 24 maja 2015

Posuwamy się powolutku na północ Portugalii. Od dwóch dni jesteśmy w okolicy Figueira da Foz w miasteczku Cova, a w zasadzie przed miasteczkiem. Wczoraj tradycyjnie wycieczka rowerowa po okolicy i z ciekawych rzeczy można tylko napisać o fajnie przystrojonych rondach w miasteczku.
Nie ma tu tradycyjnych palm czy jakiś kwiatów, są za to elementy związane z morzem.
Znalazłam też przykład współczesnej mozaiki
no i desperatów na deskach (woda jest naprawę zimna)
Uprawia się tu surfowanie na brzuchu - dla windsurferów fale są za duże.
Dziś chodząc po plaży i ziębiąc nogi w wodzie napotkaliśmy na kolonię pieńków zatopionych przy brzegu - jeden prawie wyglądał jak prehistoryczny mastodont....
Pogoda w dalszym ciągu świetna, dziś uświadomiliśmy sobie, że nie pamiętamy kiedy ostatnio padało, chyba gdzieś pod koniec marca, nie licząc naprawdę malutkiego deszczyku w Granadzie.
Jutro ruszamy dalej, bo nieubłaganie dni uciekają, a trzeba jakoś dojechać do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz