czwartek, 4 czerwca 2015

Od czasu wjechania ponownie do Hiszpanii nie możemy się nadziwić różnicy pomiędzy południem a północą. Na południu było kamieniście, szaro-buro i z drzew to rosły praktycznie tylko palmy. Jeśli gdzieś była zieleń czy kwiaty, to obok było nawadnianie. Tu zieleń rośnie sobie radośnie sama bez dodatkowego nawadniania, kampingi są trawiaste (i teraz akurat całe w stokrotki), palmy rosną gdzie niegdzie w ogródkach, za to jest mnóstwo innych drzew.
To zdjęcia z przejazdu w okolice Laredo - nawet góry są zielone!
Od dwóch dni jesteśmy na kampingu Arenillas. Wczoraj cały dzień niebo było zachmurzone, a dziś rano zobaczyliśmy resztę wczorajszych chmur
Potem poszliśmy podziwiać plażę, która jest niewidoczna w czasie przypływu - popatrzcie
Patrząc na ślady na skałach, przypływ ma ok 2,5 metra i na pewno jest większy niż Zenek

Dziś pochodziliśmy sobie po plaży i pooglądaliśmy surferów
Pogoda dziś wspaniała, w tej chwili ponad 30 stopni, ale na wieczór zapowiadają burzę. Zenek się cieszy, bo marzy mu się tropikalny deszcz i do tego butelka dobrego wina pita pod markizą. Jeśli się dziś uda to na pewno się poświęcę i zrobię jakieś zdjęcie. A jeśli jesteście przed kolacją, to możecie sobie zrobić apetyt na paelę de marisco, którą wczoraj sobie zaordynowaliśmy w tutejszej knajpce. 
Zenek stwierdził, że on jest zdecydowanie mięsożerny i takie skorupiaki to sobie mogą iść popływać, więc skorupiaki ja zjadłam, a jemu został się tylko ryż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz