poniedziałek, 27 marca 2017

Czas nam upływa tu głównie na dolce far niente. Jeździmy rowerkami, robimy zakupy, gotujemy obiad, potem zmywamy, chodzimy na krótkie spacerki, oglądamy wiadomości z ojczyzny, solidaryzując się z normalną większością, Zenek rozwiązuje krzyżówki, ja czytam albo szukam inspiracji do remontu, który nas czeka po przyjeździe. Ostatnio mamy dużo słońca, więc i poopalać się można. Wiatry pozwalają Jarkowi śmigać na desce, więc korzysta ile może.
A wieczorkiem, gdy wiatr ucichnie, zatoka wygląda tak
Latarnia w Cabo de Palos działa, i pod wieczór widać migające światełko.
Po hiszpańsku latania morska to "faro". Ta jest duża - ma 81 metrów, była zbudowana 152 lata temu i oprócz dwóch błysków co 10 sekund,  w czasie mgły również buczy. Błyski są widoczne na 23 mile morskie.  Okazuje się, że syreny mgielne są różne dla różnych latarni - wg alfabetu Morse'a ta ma literkę "P" (krótki, dwa długie i krótki) co 40 sekund. Pewnie w dobie wszechobecnej satelitarnej nawigacji te sygnały we mgle mają małe znaczenie, ale zawsze może się coś zepsuć w elektronice statku, więc latarnie działają tak jak sprzed elektronicznej ery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz