Od dwóch dni mamy kompletnie bezchmurne i niebieściutkie niebo. Wczoraj w ciągu dnia było powyżej 20 stopni, ale ranki i wieczory są jeszcze chłodnawe - jak na standarty południowe, oczywiście. Dziś pojechaliśmy dalej i teraz zainstalowaliśmy się na kampingu:
Jesteśmy powyżej Castellon de la Plana na wybrzeżu o mauretańskiej nazwie Costa del Azahar.
Morze wygląda tak:
i plaża nawet miejscami jest piaszczysta. Ale głównie to są kamienie, doskonale oszlifowane przez morze.
Jadąc tu mijaliśmy gaje pomarńczowe - próbowałam zrobić jakieś przyzwoite zdjęcie, ale Zenek jechał za szybko i tylko to mi się udało. Pomarańcze sprzedają na każdej stacji benzynowej, oraz w przydrożnych tymczasowych stoiskach. Za kilka euro można kupić cały worek.
Kamping jest zapełniony w ok 70%, ma czynne baseny, fajną restaurację i program dla gości. Dziś na przykład jest w menu paella z grilowanym mięsem, a po południu bingo - karty do gry i wygrane za darmo. Jutro będzie można popróbować różnych tapas do muzyki na żywo.
Zobaczymy co ciekawego będzie w przyszłym tygodniu.
Po prawej widać naszego kamperka, parcelę mamy dość dużą, a za sąsiadów Francuzów, Niemców i Anglików. Jutro ruszamy rowerami na zwiedzanie okolic, więc będzie świeża porcja zdjęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz